tag:blogger.com,1999:blog-6092772383155703242024-03-22T02:38:58.430+01:00Pisanie prac z filozofiiPrace magisterskie, prace licencjackie - prace z filozofiiCVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-24717739990598666872022-01-10T10:56:00.007+01:002023-04-23T15:32:40.641+02:00Hume O pochodzeniu idei<a href="https://pracezfilozofii.ovh/hume-o-pochodzeniu-idei/">https://pracezfilozofii.ovh/hume-o-pochodzeniu-idei/</a>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-35033533690069931452021-07-04T14:09:00.004+02:002021-07-04T14:09:52.572+02:00Czym jest dla mnie filozofia?Temat niniejszego opracowania daje mi szczególną okazję, ażeby podjąć próbę odpowiedzi na pytanie: czym filozofia jest w ogóle i czym jest ona dla mnie. Swoją wypowiedź chciałbym potraktować jako specyficzną "adnotację ze znakiem prywatnym", deklarację, z której nie musiałbym się rozliczać ani nawet nad nią dyskutować. <br /> <br /> Stawiając sobie pytanie: czym jest filozofia, w pierwszym rzędzie powinniśmy w jakiejś formie ustosunkować się do dylematu: "czy istnieje jedna filozofia przejawiająca się w mnogości kultur i języków, czy też wiele filozofii w wielości języków, kultur, a nawet poszczególnych dzieł filozoficznych?".<div> <br />Osobiście jestem zwolennikiem pozytywnej odpowiedzi na pierwsze pytanie. Jeśli wolno byłoby mi użyć języka Hegla, żywię głębokie przekonanie, że wszelkie wytwory ludzkiej kultury dzielą się na to, co klasyczne, nieprzemijające, co należy do sfery ducha nieskończonego, oraz na to, co lokalne, relatywne kulturowo, odpowiadające prawdzie swoich czasów (co autor Fenomenologii usytuowałby w sferze ducha skończonego). Podstawowe przesłanie filozofa powinno być takie samo, jak przesłanie artysty, czy innego twórcy kultury: to co lokalne, narodowe, osobiste uczynić tym, co ogólnoludzkie i co zwie się klasyką.</div><div> <br />W dawnych doktrynach historiozoficznych funkcjonowało bardzo mądre, niestety idące dziś już w zapomnienie, sformułowanie: "sprawiedliwość dziejowa". Opierało się ono na specyficznej wierze w celowość dziejów, analogicznej do powszechnej jeszcze na początku naszego wieku, a dziś również zanikającej, wiary w celowość natury. W dziedzinie twórczości kulturowej, także filozofii, wiara w tak pojętą sprawiedliwość dziejową uobecniała się jako wiara w powszechną ważność zasady: "to, co naprawdę wielkie, nie może zostać zapomniane, to co małe, lokalne, mniej ważne zawsze jest skazane na zapomnienie, nawet jeżeli w swoich czasach stanowiło obiekt specyficznej mody. By nie być gołosłownym (bo oczywiście postawionej tu tezy nie da się udowodnić przynajmniej w formie wiedzy konstytutywnej), posłużę się poniższym przykładem:</div><div> <br />W historii filozofii napotykamy dwóch filozofów, którzy byli laureatami Nagrody Nobla, przyznanej właśnie za twórczość filozoficzną. Byli to: Henri Bergson i Rudolf Eucken (inni jak J. P. Sartre czy A. Camus nagrodę tę otrzymali za dzieła sensu stricto literackie). Bergson po dziś dzień uchodzi za jednego z największych twórców kultury europejskiej. Jest klasykiem filozofii w pełnym tego słowa znaczeniu. Twórczość Euckena we współczesnych podręcznikach historyczno-filozoficznych na ogół kwitowana jest krótką wzmianką. </div><div><br /></div><div>Można domniemywać, że gdyby nie wspomniana Nagroda Nobla, myśliciel ten popadłby całkowite zapomnienie. A przecież właśnie Eucken, jako jedyny spośród dwudziestowiecznych filozofów niemieckich, był laureatem nagrody, którą, gdyby już należało ją przydzielić filozofowi niemieckiemu, mógłby otrzymać Dilthey, Scheler, Jaspers, Heidegger, Hartmann, Gadamer. Tylko że żaden z tych niewątpliwych klasyków filozofii europejskiej w danym momencie nie okazał się myślicielem tak "na czasie" jak Eucken (skądinąd rzetelny i interesujący przedstawiciel pewnego lokalnego fragmentu historii niemieckiej kultury). Zadając sobie pytanie: "czy wolno nam prawomocnie mówić o historii filozofii, czy tylko o historii filozofów i filozoficznych tendencji?" musimy wcześniej rozważyć istotną kwestię: czy pytamy o filozoficznych Euckenów, czy o Bergsonów?</div><div> <br />Rozróżnienia tego nie należy oczywiście traktować w sposób radykalny. Zawsze jakiś niezbyt odkrywczy, ale rzetelny i dobrze przemawiający do ludzkiej wyobraźni Eucken będzie musiał tworzyć formę związku pomiędzy poszczególnymi Bergsonami. Patrząc na portret filozofa na ogół widzimy tylko szlachetną twarz na ciemnym tle. Tylko nieliczni, rzetelni badacze historii filozofii okazują się na tyle kompetentni, ażeby na tym tle dostrzec konkretne twarze konkretnych, mniej lub bardziej zapomnianych osób, które wprawdzie same nie były klasykami, ale bez których związek, na przykład myśli Kanta i Hegla, byłby niemożliwy. A przecież ci zapomniani już dziś rzemieślnicy myśli, w czasach gdy żyli, byli znanymi profesorami, autorami cenionych i czytanych, choć nie wznawianych potem książek, czasem zaś, tak jak w przypadku Euckena, ich twórczość uznawano za wybitne osiągnięcie kultury ogólnoludzkiej.</div><div> <br />W naszych dotychczasowych wywodach pomijamy oczywiście problem myślicieli, których twórczość, czy to z perspektywy czasu, czy nawet już w momencie jej powstania, nie przedstawiała żadnej wartości. Historyk filozofii podobnie jak historyk fizyki, biologii lub matematyki może sobie pozwolić na to, ażeby nie zajmować się stanowiskami absurdalnymi, mało odkrywczymi, zdewaluowanymi wcześniej zanim zdołały wywrzeć jakikolwiek wpływ na rozwój nauki. Zakres pytania o prawdziwą historię filozofii ograniczy nam się wówczas do wybitnych systemów, w których przez stulecia powracać będą te same, choć inaczej nazywane, problemy, na które uzyskiwane będą te same, choć inaczej sformułowane odpowiedzi. Historia filozofii jest w takiej samej mierze historią filozofów, jak historia fizyki historią fizyków. Prawdą jest, że Arystoteles mówił co innego, Kant co innego, Husserl co innego - tak jak co innego mówili Ptolemeusz, Galileusz, Newton i Einstein. Ale prawdą jest też, że wymienieni tu filozofowie, podobnie jak fizycy, próbowali udzielić odpowiedzi na te same, choć zmieniające się w perspektywie postępu myślenia i badania, pytania. Niezależnie więc od realiów historycznych czy kulturowych filozof, podobnie jak na przykład fizyk, musi natrafić na określone, jeśli można użyć takiego sformułowania, "realia wyjściowe", które, o ile jest myślicielem rzetelnym, zawsze w taki sam sposób zdeterminują , sposób jego myślenia.</div><div> <br />Za artystyczną alegorię wysiłku filozoficznego bardzo często uznaje się słynny fresk Rafaela "Szkoła Ateńska", a ściślej centralny fragment tego fresku przedstawiający postać Platona z palcem wzniesionym do góry oraz Arystotelesa z ręką skierowaną w dół. W klasycznych, podręcznikowych interpretacjach przeciwstawienie obu myślicieli pojmowane jest jako przeciwieństwo pomiędzy myślą racjonalistyczną a empirycystyczną, czy nawet pomiędzy idealizmem a materializmem.</div><div> <br />Chcąc zrozumieć istotę wysiłku filozoficznego, musimy zdać sobie sprawę z tego, że jakkolwiek filozofia zawsze ma do czynienia z przeciwstawieniem dwóch pierwiastków (bez względu na to jak byśmy je nazwali), to przeciwstawienie to w ostatecznym rozrachunku okazuje się pozorne. I tu zarysowuje się najważniejsze zadanie filozofii: trzeba zobaczyć Arystotelesa pogodzonego z Platonem. <br /> Nie sądzę, ażeby przeciwieństwo stanowisk dwu wielkich klasyków myśli greckiej dało się wyjaśnić poprzez odniesienie do tak prostego schematu, jakiego na ogół używamy wygłaszając popularne pogadanki na temat historii filozofii. Sądzę, że gdyby Rafael chciał być rzetelny, musiałby obie postacie namalować inaczej. Każda z nich jedną rękę miałaby skierowaną w dół, a drugą w górę. Tylko, że wówczas fresk, stając się niewątpliwie rzetelniejszym symbolem historii filozofii, straciłby jednoznaczną wymowę symbolu artystycznego.</div><div> <br />W istocie przeciwieństwo tak plastycznie zobrazowane przez Rafaela zawarte jest w sposób immanentny w prawie każdym wielkim systemie filozoficznym, jako przeciwieństwo tego, co daje się pomyśleć, ująć w ciągu przyczynowo-skutkowym, wytłumaczyć, co jednak jest właściwie wyłącznie czystym pojęciem i tego, co daje się oglądać, lecz co pojęciem nie jest. Istotę wspomnianego przeciwieństwa, określanego mianem przeciwieństwa pomiędzy poznaniem dyskursywnym i intuitywnym, najlepiej udałoby się chyba zilustrować tezą, której często używam jako przykładu w trakcie wykładu z historii filozofii: tego, że w Toruniu stoi Krzywa Wieża udowodnić się nie da, udowodnić można co najwyżej twierdzenie Pitagorasa.</div><div> <br />Tezę tę rozumiem następująco: istota dowodu nie polega na stwierdzeniu, że coś takie, a nie inne jest, ale na wykazaniu, że coś takie, a nie inne z konieczności być musi. Pokazanie komuś, że w Toruniu stoi obiekt nazywany Krzywą Wieżą, nie jest w tej perspektywie dowodem na istnienie owego obiektu. Przez dowód rozumiałbym tutaj ciąg łączących się w związek przyczynowo-skutkowy wydarzeń, które jednoznacznie determinują fakt, że obiekt zwany Krzywą Wieżą musiał zaistnieć. Udowadniając, że jakiś przedmiot materialny istnieje, siłą rzeczy musielibyśmy zbadać i zrekonstruować wszystkie okoliczności, które spowodowały, że obiekt ten zaistnieć musiał (związek przyczynowo-skutkowy pozbawiony bodaj jednego ogniwa przestaje być jakimkolwiek związkiem). Udowadniając twierdzenie Pitagorasa, zajmuję się natomiast obiektem, który nie istnieje w świecie empirycznym, lecz czysto idealnym, świecie, który jestem w stanie ogarnąć tak, jak Leibnizjański Bóg ogarniał wszystkie monady. Świat ten składa się dla mnie z dającej się wyliczyć liczby elementów: płaszczyzny, trzech kątów, trzech odcinków zawierających nieskończoną, lecz zamkniętą w ściśle określonych granicach liczbie punktów. </div><div><br /></div><div>Twierdzenie Pitagorasa jestem w stanie udowodnić właśnie dlatego, że autorytet reprezentowanej przez to twierdzenie prawdy wspierany jest przez przeniknięcie wszystkich możliwych wydarzeń składających się na świat, w którym owo twierdzenie ma być usytuowane. Twierdzenia o tym, że w Toruniu istnieje Krzywa Wieża nie mogę niestety wesprzeć znajomością wszystkich możliwych wydarzeń składających się na świat, w którym owa Wieża jest usytuowana. Dlatego, jakkolwiek mogę stwierdzić intuitywnie, że przedmiot nazywany Krzywą Wieżą w Toruniu istnieje, stwierdzenia tego nie mogę poprzeć rozumowym dowodem tak długo, jak długo przedmiot empiryczny pozostanie przedmiotem oglądu, a nie jakimś wyselekcjonowanym wyobrażeniem.</div><div> <br />Jak podkreślał, Kant człowiek nie jest w stanie poznać rzeczy samych w sobie właśnie dlatego, że jego intelekt może tylko myśleć, a nie może oglądać, a jego zmysły mogą tylko oglądać, a nie myśleć. Jeśli gdziekolwiek istnieje rozum intuitywny, a więc taki, którego myślenie mogłoby być równocześnie oglądem, intelekt taki moglibyśmy nazwać Bogiem, istotą zdolną powoływać do istnienia empiryczne światy przy użyciu samej tylko myśli. My ludzie, twierdzi dalej królewiecki filozof, do związku między poznaniem empirycznym (receptywnym) a intelektualnym (samorzutnym) dochodzimy w sposób niezwykle toporny. W ramach zmysłu wewnętrznego wytwarzamy sobie wyidealizowany, naoczny obraz przedmiotu, w pewnej mierze odpowiadający dostępnemu poprzez zmysł zewnętrzny przedmiotowi empirycznemu. Do tego wyidealizowanego świata, którego w istocie jesteśmy twórcą, potrafimy oczywiście odnieść prawa intelektualne (to my sami decydujemy przecież o tym, ile i jakich elementów ów wyidealizowany świat tworzy). </div><div><br /></div><div>Związek pomiędzy ogólnością prawa intelektualnego a szczegółowością konkretnego doświadczenia dokonuje się natomiast za pośrednictwem tajemniczej władzy poznawczej, zwanej władzą sądzenia. Intelekt okazuje się najdoskonalszym narzędziem umożliwiającym człowiekowi orientację w otaczających go realiach empirycznych. Wcześniej czy później zawsze jednak przekonujemy się, że prawdy intelektualne nie odnoszą się do żadnej rzeczywistości empirycznej, lecz do pewnego modelu, wyobrażenia wytworzonego przez nas samych jako idealizacja owej empirycznej zewnętrzności. Rzeczywistość doświadczalna pokazuje nam wówczas, że nie jest bezwzględnie zgadzającym się z prawami intelektu wyidealizowanym modelem. Rozum popada w konflikt ze światem i tu docieramy do kwintesencji owego podstawowego problemu filozoficznego tak sugestywnie przedstawionego na fresku Rafaela. <br /> <br /> Georg Wilhelm Hegel istotę sporu dwóch myślicieli wyjaśniłby, odwołując się do swej słynnej tezy: "rozum daje pewność, poznanie daje prawdę".</div><div> <br />Sądzą, że wspomniane przeciwstawienie bez względu na to, czy jego symbolem stanie się dla nas fresk Rafaela, czy wypowiedź Hegla, dotyka najważniejszego i najstarszego pytania filozofii: dlaczego rozum nie może oglądać? Powyżej w kilku słowach starałem się zwrócić uwagę, w jaki sposób problem ten może stać się dylematem wysiłku poznawczego przyrodoznawcy, który oto nagle dostrzega, że rzeczywistość nie zgadza się z jego teorią odnoszącą się wyłącznie do wyidealizowanego świata zjawisk określonego rzędu i że chcąc wyjaśnić nową rzeczywistość, musi stworzyć nową teorię. <br /> Ale dylemat Heglowski zawsze stanowi problem filozoficzny dotykający nie tylko sfer poznania czysto spekulatywnego, lecz w równym stopniu nawet najbardziej banalnych dyscyplin życia codziennego. W tym miejscu chciałbym się odwołać do następującego, trywialnego na pozór przykładu. <br /> Moja bardzo dobra znajoma, pracownik naukowy, paliła duże ilości papierosów. Jako osoba wykształcona wiedziała, że może to stać się przyczyną rozlicznych chorób. Ale ta wiedza (czysto rozumowa pewność) nie wywierała żadnego wpływu na jej sposób postępowania. Papierosy rzuciła jednak, nieomal z dnia na dzień, gdy jej ojciec umarł na raka płuc.</div><div> <br />Co robić ażeby intelekt mógł być intuitywny? Dylemat ten, tak plastycznie i wyczerpująco zaprezentowany przez Kanta w Krytyce czystego rozumu i Krytyce władzy sądzenia, na co dzień przeżywamy wszyscy. Prosta kobieta zastanawia się, jak skłonić swojego syna do nauki. Wie, że jej bieda jest efektem braku wykształcenia. Gdyby jej ktoś dał taką szansę, jaką ma syn, uczyłaby się dniami i nocami. Rozum syna zgadza się z argumentami matki, mimo to syn uczyć się nie chce. Dlaczego? Dlatego, że rozum wie, iż bez nauki nie ma szczęścia, ale nie jest w stanie doświadczyć, na czym ów brak szczęścia polega. Pilot bombowca, który kilka razy w miesiącu zrzucał bomby na miasta w kraju wroga, wiedział rozumowo, że zabija ludzi. Nie robiło to na nim jednak większego wrażenia. Gdy pewnego dnia po zestrzeleniu, broniąc się, musiał stanąć twarzą w twarz z przeciwnikiem i zastrzelić go z pistoletu, doznał szoku. Po raz pierwszy doświadczył, że zabija. Wcześniej tylko o tym wiedział.</div><div> <br />Biedny student Raskolnikow, bohater Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego, wiedział, że świata nie naprawia się, zabijając staruszki siekierą i rabując im pieniądze. Po to jednak, aby doświadczyć prawdy, jaką jest absurdalność tego uczynku, musiał dokonać zabójstwa. Czytając Dostojewskiego, trudno się oprzeć pytaniu; "jaką cenę zapłacić musiała ludzkość za to, aby ostatecznie stwierdzić, że zabicie każdego człowieka jest złem samym w sobie?" Przeciętny, współczesny mieszkaniec Europy może dziękować Bogu, że w tym wypadku wystarcza mu tylko rozumowa część uzasadnienia: "wiem, że nie należy zabijać i aby ugruntować tę wiedzę nie potrzebuję już sprawdzać jej empirycznie". Czy jednak bez okrucieństwa dwóch wojen światowych bylibyśmy w stanie uświadomić sobie, że wojna nie niesie nic szlachetnego i nie jest żadnym sposobem rozwiązywania międzyludzkich problemów? Że jest ona złem, którego należy za wszelką cenę uniknąć? Czy naszych dziadków, śpiewających na akademiach szkolnych piosenki o pięknej Pani Wojence, do której szli chłopcy malowani, lub o tym, jak to ładnie jest na wojnie, gdy ułan spadnie z konia, nie spotkał w 1939 roku tragiczny los Raskolnikowa?</div><div> <br />Czytając Bhagavad Gitę, prastarą księgę kultury indyjskiej, w usta Kriszny chciałoby się włożyć słowa Kanta: niedoskonałość człowieka polega na tym, że jego intelekt nie może być intuitywny. Rycerz Ardżuna jest mądry i waleczny, ale mądrość i waleczność nie idą ze sobą w parze. To co mądre każe mu opuścić pole walki, wziąć kij żebraczy i udać się na pokryty kurzem indyjski gościniec. Lecz Ardżuna jest jednak młody, a życie ma ewidentnie dwie połowy i cele połowy drugiej nie dadzą się zrealizować w połowie pierwszej. Rycerz nie stał się jeszcze w pełni mędrcem. Szedłby gościńcem, przepełniony poczuciem wstydu z powodu swego tchórzostwa i wściekłości na wrogów, którzy wyrządzili w świecie tyle niesprawiedliwości, wreszcie własnej bezsilności. Nie doszedłby do nikąd, nie znalazłby ani prawdy, ani pewności. By je odnaleźć i pogodzić ze sobą, powinien wziąć udział w walce. Musi walczyć, zwyciężyć, zobaczyć, a nie tylko zrozumieć, że zwycięstwo nie jest zwycięstwem, zaś zemsta karmi wyłącznie samą siebie, a po spełnieniu się pozostawia tylko poczucie niesmaku. Droga Ardżuny wojownika do Ardżuny mędrca-pacyfisty prowadzi właśnie przez pole walki.</div><div> <br />Duch przed stworzeniem świata, głosi Hegel, był logiką. Stwarzając świat, staje się fenomenologią, musi rozumieć, ale też musi zobaczyć swoje prawdy rozumowe we własnych wytworach, które jawią mu się jako tak zwany świat zewnętrzny.</div><div> <br />Zawsze wydaje nam się, że człowiek zmienia świat, społeczeństwo, tworzy tak zwany postęp. Ulegając takiemu mniemaniu, znajdujemy się w podobnej sytuacji jak błazen z Króla Leara, gdy stwierdził: osioł może myśleć, że wóz ciągnie konia. To nie człowiek stworzył świat, to nie ludzka jaźń staje się środkiem służącym przemianie czegoś ważniejszego (społeczeństwa, ludzkości). To świat zmienia człowieka, albo może jeszcze inaczej, człowiek zmienia samego siebie, "ocierając się" o "narzędzie", jakim jest świat.</div><div> <br />Przemiana ta w różnych czasach i w różnych realiach kulturowych dokonywała się oczywiście w różny sposób. Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Nie miałoby sensu, by dzisiejszy Polak tak przejął się Dialogami Platona, że proponowałby, abyśmy dziś w Trzeciej Rzeczypospolitej żyli jak starożytni Grecy. Podobnie, ruchy współczesnych sekt europejskich, wzorujących się na minionych kulturach indyjskich, mogą nam przypominać dziecinną zabawę w Indian. Współczesny polski student nie może oczywiście być mnichem buddyjskim w tym sensie, w jakim mnichem takim był mieszkaniec tybetańskiego klasztoru w XVI wieku, analogicznie jak nie mógłby być Indianinem (nawet gdyby sprowadził sobie z Ameryki wszystkie potrzebne akcesoria, ze stadem bizonów włącznie). Istota tej formy objawiania się ducha, którą Hegel określa mianem Absolutu, polega jednak na tym, że w jakimś sensie można być Platonikiem, będąc księgowym w firmie maklerskiej, mnichem buddyjskim, studiując prawo na Uniwersytecie Poznańskim, a może nawet polskim Indianinem. Kwintesencja filozofii platońskiej nie polega bowiem na tym, że Platon przynależał do konkretnej kultury greckiej. Mnich buddyjski, to nie tylko ogolony mężczyzna w białej szacie siedzący w nabożnym milczeniu, a Indianin, to nie tylko wojownik w pióropuszu polujący na bizony i ściągający pokonanym wrogom skalpy.</div><div> <br />Tu docieramy do refleksji, która stanowiła punkt wyjścia podjętych w dzisiejszym wystąpieniu rozważań. Za tym, co regionalne i relatywne kulturowo, zawsze, w tej czy innej formie, musi się kryć to, co ogólnoludzkie. Ta część kultury regionalnej, która w największym stopniu wskazuje na przynależność do kultury ogólnoludzkiej, określana jest mianem klasyki. Prawdziwą historię filozofii można więc utożsamiać z filozofią samą i wyróżnić w niej coś, co dałoby się określić mianem "klasyki". Mówimy o klasycznej filozofii greckiej i klasycznej filozofii niemieckiej. Mówimy też o klasykach Koła Wiedeńskiego i o klasycznym rozwiązaniu w duchu Kartezjusza. Gdy uważnie zastanowimy się nad istotą te go, co klasyczne, moglibyśmy zadać sobie pytanie: "na czym polega istota klasycznej filozofii?" Odpowiedź dałoby się uzyskać między innymi poprzez wskazanie na jedno, najważniejsze zadanie filozofii. Tak też postąpiłem w niniejszym wystąpieniu.</div><div> <br />Sądzę mianowicie, że podstawowym przedmiotem wysiłku myślowego nazywanego filozofią staje się ów ustawiczny spór nieba i ziemi u Lao Tsego, Platona i Arystotelesa z fresku Rafaela, czy wreszcie logiki i fenomenologii w filozofii Hegla. Spór ten będzie się toczył wciąż na nowo wraz z przemianami tego, co kolejnym pokoleniom jawi się jako rzeczywistość empiryczna. Wciąż na nowo będziemy zauważać, że naprzeciwko naszego rozumu staje coś, co musimy z tym rozumem pogodzić. Najczęściej niestety nam się to nie udaje i wówczas mamy pretensje do jakiegoś rzekomo zewnętrznego świata, że stał się wobec nas zbyt okrutny.</div><div> <br />Czasami jednak osiągamy zwycięstwo, tak jak uzyskał je Ardżuna czy Raskolnikow. Odzyskujemy wtedy spokój i nasz rozum ze zdumieniem stwierdza, że mądrości, do których doszliśmy, ludzkości znane są nieomal od trzech tysięcy lat. Ale natychmiast też zauważamy, że są to tylko mądrości rozumowe. Ani mądrość Ardżuny, który ostatecznie pogodził swój rozum z rzeczywistością, ani doświadczenie Raskolnikowa nie mogą być w formie dosłownej przydatne współczesnemu człowiekowi, szukającemu zgody pomiędzy prawdami swego rozumu a tak zwaną rzeczywistością. Rozum jest co prawda ten sam, ale rzeczywistość stała się inna. Każde kolejne pokolenie, jak Syzyf z eseju Camusa, musi podejmować na nowo swój kamień. Dlatego właśnie, kończąc niniejsze wystąpienie, chciałbym się odwołać do mojego mistrza z czasów studenckich Karla Jaspersa, a ściślej do pierwszego zdania filozoficznego, jakie przetłumaczyłem z języka niemieckiego: <br /> Śmiem twierdzić: filozofia nie skończy się, póki żyją ludzie.</div><div> <br />Wbrew współczesnym nihilistycznym teoriom filozofia nie może przestać istnieć ani z tego powodu, że wszystkie zadania filozoficzne zostały już wykonane, ani też dlatego, że żadnego rozwiązania nie jest ona w stanie osiągnąć. Patrząc od strony Heglowskiej logiki, filozofia rzeczywiście rozwiązała wszystkie swe zadania rozumowe i to już wielokrotnie. Komentatorzy twórczości niemieckiego filozofa często przedstawiają go jako pyszałka, który miał rzekomo twierdzić, iż po jego systemie żadna już filozofia nie będzie potrzebna. W tej karykaturalnej interpretacji jest pewne ziarnko prawdy. Być może współczesnemu człowiekowi, rozwiązującemu swe problemy filozoficzne w sensie czysto rozumowym, nie jest potrzebny żaden nowy system lepszy od doskonałej, choć wciąż, niestety niedocenionej, logiki Hegla, ale zamiast logiki w tym miejscu można by było wprowadzić bodaj metafizykę Arystotelesa. Rozum naprawdę bardzo dawno temu doszedł do pewnych prawd, które z niewielkimi poprawkami można uznać za klasyczne w znaczeniu zaprezentowanym na początku niniejszego wystąpienia. Istota wysiłku filozoficznego polega na tym, ażeby te klasyczne racje rozumowe, obojętne czy weźmiemy je z Fenomenologii ducha, Zbrodni i kary, czy starych ksiąg tybetańskich, odnieść do aktualnych realiów. Oczywiście zawsze możemy zapomnieć o tym, co w klasyce jest klasycznego, pogrążając się w jakiejś dekonstrukcjonistycznej kakofonii (jeśli przez dekonstrukcjonizm rozumieć będziemy specyficzną amnezję wobec klasycznych zjawisk kulturowych, to kierunek ten zawsze towarzyszył ludzkości).</div><div> <br />Jest to jednak problem poboczny i zupełnie nie wart uwagi. Jak powiedział bohater Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa: rękopisy nie płoną. Dzieła klasyków już są i będą istniały zawsze. Wciąż na nowo będziemy zapominać o zawartym w nich przesłaniu i po raz kolejny będziemy to przesłanie odkrywać. Będziemy też na nowo pisać mądre, odkrywcze książki, w których rzetelny badacz ze zdumieniem odkryje nie uświadamiane sobie przez autora, stare jak świat treści. Nie jest jednak ważne, czy pewność rozumową czerpać będziemy z Platona czy Arystotelesa, Spinozy czy Kanta, Buddy czy Dostojewskiego. Miał rację Hegel, że po to, by rozwiązać problemy czysto rozumowe, wystarczy dokładna znajomość poglądów jednego wielkiego filozofa (do przyjęcia jest teza, że filozofem tym mógłby być sam Hegel).</div><div> <br />Obok radości zdobywania wiedzy istnieje jednak również radość tworzenia. Dlatego równie dobrym rozwiązaniem jest pisanie kolejnych traktatów rozumowych. W tym względzie także jestem optymistą. Nowe Krytyki czystego rozumu, Fenomenologie ducha, Logiki odkrycia naukowego, Ewolucje twórcze powstaną (być może zabrzmi to trywialnie) wtedy, kiedy stare popadną w zapomnienie. Ale wszystkie te traktaty rozwijają przecież tylko jedną część filozofii: dają nam pewność, a pewność to jeszcze nie prawda. Dlatego ta właśnie filozofia, filozofia prawdy i pewności, rozumu i poznania nie może zaginąć, wyrasta ona ze zbyt źródłowej ludzkiej potrzeby. Z tego też względu w filozofii nie można mówić o postępie poznania w tym sensie, w jakim jest to możliwe w odniesieniu do fizyki czy matematyki. Filozofia osiągnęła swe apogeum bardzo dawno temu, a jej najistotniejsze prawdy odnajdujemy w najstarszych traktatach myśli indyjskiej. Potem powstawały tylko nowe formy pewności, odpowiadające nowym realiom historyczno-kulturowym.</div><div> <br />Istotny postęp nie polega na tym, w jaki sposób, pod wpływem ludzkiego wysiłku, staje się filozofia, lecz na tym, w jaki sposób, uprawiając wysiłek filozoficzny, człowiek wciąż na nowo staje się sam sobą.</div><div> <br />To żywy człowiek, a nie najwspanialsze chociażby pisane dzieło, jest więc największym osiągnięciem filozofii.</div><div><br /></div><div>Mirosław Żelazny</div>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-25607555061057694122021-04-19T11:52:00.005+02:002021-04-21T12:01:28.754+02:00WSTĘP do "Krajobraz Winy"<h4 style="text-align: left;">Kontekst </h4><div>Te rozważania i analizy powstały na tle polskiego politycznego i duchowego krajobrazu początków Trzeciej Rzeczypospolitej. Jednym ze znaczących wyróżników tego czasu stała się szamotanina wokół winy zaciągniętej w komunistycznych czasach. Niechęć do rozplątywania węzła tej winy u jednych, a nieumiejętność u innych, którzy chcieli go rozwiązać, ale nie bardzo potrafili to uczynić, miała swe tysiączne powody i manifestacje: pragnienie zatarcia śladów przeszłości z lęku przed karą i społecznym ostracyzmem, obawy przed rozkręceniem spirali oskarżeń i pomówień, brak woli do dźwigania współwiny u oskarżycieli także jakoś uczestniczących w złu komunizmu, poczucie sprawiedliwości, któremu nie towarzyszyła wystarczająca determinacja i roztropność, by sprawiedliwości dopełnić. W tej kotłowaninie zachowań i racji nade wszystko dominowało zagubienie w rewirach winy i jakaś niepojęta ślepota na znaczenie, jakie rzetelny obrachunek z własną winą ma dla bytu człowieka i ludzkiej wspólnoty. Okazało się, że Polacy nie potrafili się w obszarze winy rozeznać. Pobłądziliśmy w jej ostępach.</div><div> <br />Taka duchowa sytuacja wyzywa myśl. Ta pyta o to, jaka jest właściwie rzeczywistość winy. Chociaż przychodzi spóźniona, pragnie wejrzeć w mroczność winy i próbować rozpoznać, jak się rzeczy mają. Czy istnieją jakieś trwałe i obowiązujące reguły i prawa, którym podlega jednostka i wspólnota, gdy zaciągną winę i pragnęłyby się jej pozbyć? Czy "okolice winy" są jakoś uporządkowane, czy ze swej natury są bezdrożami? Gdyby w obszarze winy można zachowywać się byle jak, to wszelkie dyskusje o lustracji, dekomunizacji, wszelkie prezentowane w nich pomysły, sugerowane rozstrzygnięcia byłyby puste i bez znaczenia. Wszystko to milcząco uprzedza przeświadczenie, że ze stanu zawinienia nie wychodzi się w sposób dowolny.</div><div><br /> W obszarze tej tematyki najbardziej elementarnym i podstawowym pytaniem jest-jakie są reguły rządzące w przestrzeni ludzkich zawinień? Rozważania zawarte w tej książce są próbą odpowiedzi na nie. W sytuacji pobłądzenia zadaje się pytanie o sprawy najprostsze, o rzeczy podstawowe licząc, że powrót do podstaw pozwoli zrozumieć błąd, odnaleźć zagubioną drogę. Odpowiedź na nie poznawczo i życiowo doniosła, wyglądana i upragniona okazuje się niesłychanie trudną do osiągnięcia. Ten, kto ośmiela się ją formułować, ryzykuje posądzenie o naiwność, głupotę, bądź pychę. Wbrew temu trzeba takie próby podejmować, bo nie ma innej drogi sięgnięcia po wiedzę o winie. Świadomość ryzyka musi towarzyszyć takiej refleksji, ale nie mniejsza niż nadzieja, że myśli obracającej się wokół fenomenu winy uda się przecież przetrzeć horyzont na tyle, że będzie można głębiej wejrzeć w polskie perypetie z winą komunizmu i spróbować je zrozumieć.<br /> <br /><h4 style="text-align: left;"> O co chodzi</h4> Zwróciwszy się zaledwie w stronę rejonów winy, natrafia się na szczególny związek między człowiekiem a jego czynem. Sens tego związku zarysowuje się jako rodzaj osobliwej relacji bliskości między negatywnością moralną czynu a jego sprawcą. Relację tę naznacza niespodziewana i nadzwyczajna trwałość. Źródłowo sens ten pojawia się w doświadczeniu winy - winy konkretnej. To doświadczenie zna każdy - komuś czymś zawinić. Sens stanu zawinienia najczęściej nie jest dany jasno i wyraźnie. Owo "co" winy, jej konkret, przebija sobą świadomość sensu struktury przewiny, świadomość stadiów doświadczenia winy: żalu, skruchy, wyznania..., świadomość fenomenu sumienia. Uwagę obwinionego zbyt koncentruje jego indywidualna wina - treść każdorazowego do-świadczenia jego winy, by mógł on rejestrować ogólność samych struktur, w ramach których zwiera się z "tą" zaciągniętą konkretną winą. "Bycie winnym" występuje jako podstawowy nośnik sensu poszczególnych przewin. Ono jest zawsze obecne w każdym "jestem winny tego". Tę ogólną strukturę należy sobie jasno uświadomić i rozjaśnić. W pierwszym kroku należy uwyraźnić znaczenie "bycia winnym" tak, jak ono zjawia się w doświadczeniu winy.</div><div><br /> Jest i druga część zadania. Wina jest jakością złożoną. Nawet nie-uważny wgląd w jej rzeczywistość pozwala dostrzec określone elementy składowe: poczucie winy lub zatwardziałość winowajcy, akt skruchy lub odrzucenia winy, wyznanie, poszukiwanie przebaczenia, osobliwość związku między winą i karą. Jak wygląda owa wewnętrzna struktura winy -jaką wina ma morfologię?</div><div> <br />Uchwytywane w obrębie doświadczenia winy całostki takie, jak po-znanie własnej winy, zadośćuczynienie, kara funkcjonują jako elementy, na których wykrystalizowuje się fenomen winy. Jest on czymś zdecydowanie więcej niż prostą sumą wyszczególnionych składników. Rozczłonkowanie "bycia winnym" na stadia, zmagania się człowieka z jego winą nie jest dowolne. Nie dają się one na przykład bez ograniczeń permutować, a układają się w uporządkowany ciąg. Nie można przeżyć skruchy jeśli wpierw człowiek nie rozpoznał swojej winy i jej nie żałował, podobnie aktu poznania winy nie może uprzedzić jej wyznanie. Obszar winy strukturalizuje nie tylko ta etapowość, ale także system wzajemnych relacji, które określają, jak np. wina łączy się z karą, co warunkuje rozpozna-nie winy. Istnieje pewna logika winy. Słowo "logika" ma zasygnalizować pewne konieczności związków, pewną nieuchronność wzajemnych wiązań sensów, które tu występują. Używając języka metody fenomenologicznej można powiedzieć, że między elementami strukturalnymi sytuacji winy istnieją związki istotnościowe. Należy je opisać i skatalogować.</div><div> <br />Pozostaje trzecia część zadania. Doświadczenie winy to nie tylko proces znaczony etapami - uświadomienia sobie własnej winy, wyznania jej, żal, pokuta - i obdarzony sobie właściwą dynamiką oraz wewnętrzną strukturą. Wina to także uwikłanie w konkretną sytuację. Sytuacja zawsze odciska swe niezatarte piętno na kształcie winy. Mogę być winny sam, ale mogę też dzielić winę z innymi. Układ zewnętrznych w stosunku do moich decyzji zdarzeń, w których zawiniam, nie do końca zależy ode mnie. Scena dramatu winy po swojemu staje się współaktorem tragedii zawinienia. Człowiek także w sobie, we własnej woli odkrywa jakieś zwichrowanie, coś, co miesza się w jego postanowienia, czyny i ponosi jakiś strzęp odpowiedzialności za winę. Te rozmaite elementy współkonstytuują sytuację winy. W konkretnym doświadczeniu winy zjawiają się w różnej proporcji. Należy wiec popróbować opisów typologicznych w zależności od tego, co przebarwia i dominuje sytuacje winy: wspólnictwo, scena dramatu, sacrum, "niewolna wola"...</div><div><br /> Człowiek wędruje po krainie winy. Ta metafora po swojemu rekapituluje propozycję rozważań. Posługując się nią można powiedzieć, że winny zawsze jest "gdzieś". To "gdzieś" oddaje przeświadczenie o zasadniczo stałej konfiguracji elementów rzeczywistości winy, o ustabilizowanym wewnętrznym napięciu obecnych tu znaczeń, o takim, a nie innym ich trwałym usytuowaniu, które tworzy specyficzną dla winy rzeźbę jej krajobrazu.</div><div> <br />Wędrowanie nie jest wałęsaniem się. Wędrówka ma swoją marszrutę, swój cel, ku któremu zmierza wędrujący. Wędrowanie po obszarach winy, jak każde, dokonuje się między odnajdywaniem drogi a błądzeniem. Wina ma swe ślepe zaułki, tragiczne bezdroża: patologiczne poczucie winy, moralną tępotę i zatwardziałość winnego, zapieranie się winy, ucieczkę przed nią... One same i ich konsekwencje nie mogą umykać myśli. Musi być ich świadoma aż do bólu.</div><div> <br />Przeżycie winy w jego subiektywności, nieprzeliczona mnogość możliwości, jaka tu się realizuje, a nade wszystko niesłychanie zindywidualizowany i zróżnicowany charakter przeżyć, budzi opór przeciw wyjściowej tezie o istnieniu dającej się wyłowić inteligibilności winy, jej obiektywnym sensie i logice, które porządkują i obejmują tę wielość. A przecież stałość elementów krajobrazu nie wyklucza nieprzebranej wielości dróg i miejsc, z których za każdym razem inaczej widać zarówno detale, jak i cały teren. Wprawne oko potrafi jednak wyłowić elementy stałe, orientujące w tej rozmaitości.<br /> <br /> Metoda i próba jej usprawiedliwienia*<br /> (* Czytelnik nie posiadający wykształcenia filozoficznego może bez szkody dla całości lektury opuścić ten fragment.)<br /> <br /> Pnynajmniej pewna klasa uczuć dostarcza w samym przeżywaniu czegoś' takiego jak "sens", "znaczenie", poprzez które uczucie oddaje pewne obiektywne zróżnicowanie jakiegoś' bytu, czynu lub spotykającego nas losu...<br /> M. Scheler<br /> <br /> Horyzont winy imponuje rozległością. Ciągnie się poprzez obszar etyki, religii, psychologii, prawa. Doświadczenie winy jest jednym z najbogatszych doświadczeń duchowych ludzkości. Nie sposób w pełni ogarnąć mnogości form, w jakich się ujawnia. Także przed teoretyczną refleksją filozoficzną wina pojawia się jako jeden z najtrudniejszych problemów. Wiąże w sobie często przewrotnie i paradoksalnie kluczowe kategorie ontologiczne, aksjologiczne i antropologiczne. Trwa w przemyślnie splątanym węźle: wolności człowieka i determinizmów świata, przypadku i konieczności, świadomości dobra i nieświadomości zła, poświacie niewinności i ciemności zła, działania celowego i nieumyślnego, więzi międzyludzkich i ostatecznej samotności człowieka. By w tym gąszczu myśleć odpowiedzialnie, by nie pobłądzić, trzeba dysponować metodą.</div><div><br /> Wybór metody oznacza pewne ograniczenie, wyłowienie tylko określonych aspektów z całej złożoności winy. Świadoma decyzja co do przestrzegania określonego z góry sposobu postępowania, chroni przed zagubieniem w komplikacji przedmiotu poznania - ułatwia dostęp do niego i go zabezpiecza. Najlepiej, gdy materia problemu wyznacza charakter użytej metody. Wtedy wzajemna odpowiedniość pomiędzy narzędziem badawczym a badanym przedmiotem jest optymalna - poznanie trafia w swój przedmiot, nie niszczy go i nie zniekształca. Te uwagi stają się dyrektywą wyboru metody w stosunku do zakreślonego przedmiotu badań i refleksji. Równocześnie są ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwami grożącymi w momencie utraty świadomości wybranego sposobu działania.</div><div><br /> Przedmiotem analiz staje się tutaj moralna właściwość, którą naznacza człowieka zły czyn, intencja, decyzja, myśl, zaniechanie - wina, a właściwie sposób jej zaciągania oraz próby uwolnienia się od niej. W bardzo swoistej otoczce emocji zjawia się świadomość bycia winnym wraz z tym wszystkim, co następuje: żalem, przebaczeniem, ale też zaparciem się winy, stanem jej nieświadomości. Sens aktów rozpoznania winy, żalu i skruchy, wyznania, przebaczenia i pokuty ma być wydobyty od owej strony przeżyciowej i emocjonalnej. Trzeba go uwyraźnić i znaleźć związki między jednostkami sensu, które dają się tu uchwycić. Te rodzaje znaczeń obecne jako pierwotne i podstawowe w doświadczeniu winy umykały i umykają technikom badawczym stosowanym do studiowania wielorakich aspektów winy. Ma się je za tak elementarne i pospolite, że refleksja rzadko skupia się na nich samych.</div><div> <br />Wyborem sposobu postępowania powracamy do wczesnej wersji metody fenomenologicznej z okresu Badań logicznych E. Husserla i Formalizmu ku etyce i materialnej etyki wartości M. Schelera, ale wzbogaconej świadomością hermeneutyczną idącą od M. Heideggera przez H.G. Gadamera po P. Ricoeura. Przyjęta w ten sposób perspektywa oglądu rzeczywistości winy plasuje się pomiędzy psychologią a hermeneutyką winy. Taki wybór wymaga usprawiedliwienia. Określa po swojemu i przedmiot i narzędzie, które różnią się od tego, z czym ma się do czynienia w psychologii i hermeneutyce winy. Czy wybór ten realizuje metodyczne wskazówki o adekwatności metody i przedmiotu badań? Jakie są jego ograniczenia?</div><div> <br />Współczesna refleksja nad winą rozgrywa się pod znakiem psychologii. Wina -jej treść i forma świadomego ogarniania tej treści - są nie-zwykle subiektywne. W każdym człowieku istnieją osobnicze i niepowtarzalne struktury jego indywidualnego przeżywania winy zawarte w świadomościowej i emocjonalnej warstwie jego osobowości. Sięgają tego, co w nim świadome i nieświadome. Przed taką zindywidualizowaną świadomością i poczuciem winy staje psycholog. Czyni je przedmiotem swoich badań, ale na tle typowości przeżyć. To, co typowe określa się według statystyki częstotliwości pojawiania się takich bądź innych przypadków przeżywania winy. Psychologia ustala przedmiot swoich badań podobnie jak medycyna. Sposoby rozumienia i eksplikacji fenomenu winy, który-mi posługuje się psycholog, są budowane według schematów wyjaśniania i pojmowania zjawisk używanych w naukach przyrodniczych. Konstruuje się ogólne teorie zachowań, osobowości, genezy poczucia winy, jego oddziaływania na psychikę człowieka. W tych teoriach funkcjonują pojęcia ogólne i abstrakcyjne, które nie mają odpowiedników w samym do-świadczeniu winy, ani nie są uogólnieniami jednostkowych elementów obecnych w nim. Są spekulatywnymi konstrukcjami. Teorie te, tak jak teorie w przyrodoznawstwie, są dalej używane w planie eksplikacyjnym:</div><div><br /> najczęściej w konwencji przyczynowo-skutkowej, bądź genetycznej. Psychologa interesuje powód poczucia winy, kompleksja psychiczna osoby, układ sytuacyjny, który poczucie winy wydobywa i petryfikuje. Przyjęcie założenia o kauzalności tego fragmentu ludzkiej psychiczności budzi wiarę w to, że odkrycie źródła poczucia winy pozwoli nim sterować. Będzie można uwolnić człowieka od chorobliwego poczucia winy, rozładować dokuczliwe napięcie, jakie wina wytwarza w psychice ludzkiej. Zawsze mowa jest tu o poczuciu winy, a więc emocji, stanie ludzkiej świadomości, psychiki, a nie o winie jako realnym fenomenie ludzkiego świata. Wzorcowym przykładem takiej strategii działania jest myśl Freuda, która niezwykle silnie zaciążyła nad dwudziestowieczną psychologią, także psychologią winy.</div><div> <br />W hermeneutyce winy jako przedmiot bezpośredniej aktywności badawczej wybiera się nie materię ludzkiej psychiki, lecz teksty religijne, literackie, prawnicze, filozoficzne traktujące o winie i jej doświadczeniu. Z nich usiłuje się odczytać sens i znaczenie winy oraz jego historyczne, kulturowe i filozoficzne dzieje. Znaczenie ma tu zapośredniczenie refleksji nad winą w tekście, symbolu, metaforze. Wybitnym przedstawicielem tego typu refleksji jest Paul Ricoeur. To jego badania odsłoniły nieredukowalnie symboliczny charakter języka winy.</div><div> <br />Proponowane tu podejście do problematyki winy umiejscawia się pomiędzy hermeneutyką a psychologią winy. Od każdej zapożycza fragment jej pola przedmiotowego i po swojemu je dookreśla. Przedmiotem zainteresowania staje się znaczenie - sens, ale ten, który ujawnia się w przeżyciu winy, ujawnia się w różnych swych modalnościach. Miejscem tropienia sensu nie jest tekst, ale emocje, w aurze których dochodzi do głosu doświadczenie winy w swych rozmaitych stadiach. Zapośredniczenie poprzez język symboliczny domaga się zabiegu interpretacji. Opowiada się tu o wewnętrznych przeżyciach osoby i tym samym mamy do czynienia z nieusuwalną metaforycznością pojawiających się wyrażeń. Metoda fenomenologiczna powinna ten moment interpretacji uwzględnić. Poszukiwanie sensu przeżyć musi też być często wsparte wysiłkiem hermeneutycznym. Niejednokrotnie trzeba precyzować treść przeżycia, która jest niewyraźna, zamglona znaczeniowo, wieloznaczna. Konieczność interpretacji pozostaje, tyle że nabiera swoistości narzucanej przez osobliwość przedmiotu.</div><div> <br />Prowadzone analizy w naturalny sposób odwołują się do psychologii w tym sensie, że zwracają się w stronę przeżyciową - śledzą uczucia i ich znaczeniowe korelaty. Świadomie jednak zrezygnowano z metod psychologii i wypracowanego przez nią podejścia do przedmiotu jej badań. Nastawione jest ono bowiem na stronę przeżyciową, gdy tymczasem podejście fenomeuologiczne ogniskuje się na warstwie noematycznej - warstwie znaczeń, sensów wywołujących określone przeżycia, i na związkach, które między nimi istnieją. Tutaj chodzi o śledzenie sensów w obszarze winy i ich wewnętrznych relacji, które konstytuują całostki znaczeniowe: winę tragiczną, związek między winą i karą.</div><div> <br />Podejście psychologiczne charakteryzuje skłonność do oglądu rzeczywistości winy przez pryzmat patologii poczucia winy. Ta perspektywa owocuje w analizach sensu zbyt dużymi błędami. Przebarwienie obrazu winy treściami możliwych patologii uniemożliwia zbliżenie się do idealności znaczeń, o które chodzi, odsuwa je jako nierealne i nieprawdopodobne.</div><div> <br />Metoda tu preferowana tak samo, jak broni się przed optyką przedkładającą ogląd winy neurotycznej, urojonej, tak samo musi umieć ocenić zalety i niebezpieczeństwa uwarunkowań historycznych, kulturowych. Inaczej można studiować fenomen winy w świecie, gdzie stoją jeszcze konfesjonały, a inaczej tam, gdzie już ich nie ma. Układ kulturowy ułatwia, utrudnia lub praktycznie uniemożliwia dostęp do doświadczenia winy i jego subtelności. Przykładowo: nie ma dzisiaj pokutników, co sprawia, że trudno badać związki między pokutą, karą a winą. Sens łączący winę z dobrowolnie przyjętym cierpieniem staje się trudny nawet do wyobrażenia. Przypadłość historyczna naszej społeczności, jaką jest nieobecność pokuty, musi być w takich badaniach przezwyciężona.</div><div> <br />Z wolna wyłania się przedmiot refleksji i metoda jego traktowania, ale także ukazuje się cała ryzykowność przedsięwzięcia. Miejsce stabilnego znaczenia utrwalonego w tekście zajmują jednostki znaczeniowe o wiele bardziej labilne, wyrastające z ulotności przeżyć emocjonalnych. Odwołanie się do strony przeżyciowej wnosi z sobą zagrożenie subiektywnego fałszowania obrazu.</div><div> <br />Na jaki rezultat poznawczy się tu liczy, rezultat, dla którego warto byłoby podjąć takie ryzyko?</div><div><br /></div><div>Hipotezą roboczą, która zachęca do takich analiz, jest hipoteza o istnieniu pewnego porządku znaczeń w rejonie winy, hipoteza o istnieniu konieczności następstw poszczególnych stadiów winy, które wspólnie kształtują pewien wypadkowy sens organizujący całą rzeczywistość winy. Ani podejście psychologiczne, ani hermeneutyczne w ramach przez siebie zakreślonych nie próbują śledzić takiej struktury, nie dążą do jej uchwycenia i analizy. Tymczasem myśl religijno-etyczna chrześcijaństwa od dawna wskazuje na istnienie swoistego cyklu w doświadczeniu winy - cyklu o ściśle wyznaczonych elementach i trwałych relacjach oraz powiązaniach między nimi. Metoda fenomenologiczna wzbogacona o akcent hermeneutyczny zdaje się umożliwiać studium tego cyklu. Unikając psychologizacji, pozwala wejrzeć w kolejne stadia zmagania się z winą. Pozwala też na opis typowych sytuacji winy, na odsłonięcie ich ontologicznej konstrukcji, którą nie interesuje się ani psychologia, ani hermeneutyką winy Ricoeura koncentrująca się na zagadnieniach związanych z krystalizacją świadomości winy i form, jakie przybiera w wyznaniu.</div><div><br /> Używając proponowanej metody, dąży się do ambitnego celu. Analizując z jej pomocą doświadczenie winy, poszukuje się idealnego obrazu - wzorczego w swej idealności i kompletności scenariusza popadania w winę i jej przezwyciężania. Wynik tej analizy, jakikolwiek byłby, narażony jest na potężną krytykę z powodu samego zamierzenia. Warto przywołać kilka jej wątków, nie po to, by ją uprzedzić, ale dlatego, że to one właśnie pozwalają zrozumieć konieczność takiego ryzykownego podejścia do fenomenu winy.</div><div> <br />Wielu występuje dzisiaj solidarnie przeciw opisom "idealności" w obszarze aksjologicznym i etycznym. Interesują ich jedynie uwarunkowania: kulturowe, historyczne, społeczne, biologiczne... każdego ludzkiego zachowania i jego etycznego aspektu. Tymczasem tutaj od początku będzie się lekceważyć taką strategię poznawczą, a nawet twierdzi się, że aby uchwycić sens i znaczenie idealne winy, trzeba usiłować wyrwać się z kręgu takiego myślenia i problematyzowania. W świetle przekonania, że "oderwanie się" od swego czasu, swoich uwikłań historycznych jest niemożliwe, brzmi to dziś jak herezja.</div><div> <br />Dla ludzkiego poznania praktyka odwoływania się do struktur idealnych - idealizacja obrazu badanego fragmentu rzeczywistości - jest nad wyraz typowa i owocna. Co więcej, w kręgu poznania etycznego, do którego badania nad winą naturalnie przynależą, bez uchwycenia sensu moralnego w jego idealności nie daje się nigdzie dalej postąpić. Bez umiejętności rozeznania etycznych znaczeń i związków między nimi nie byłoby socjologii moralności. Nie byłoby też możliwe wychowanie, które przedstawia wychowankowi ideał etyczny wart naśladownictwa. Pewne swoiste elementy żywego doświadczenia moralnego, jak roszczenie do absolutności tkwiące w wartościach moralnych albo rys powinności i zobowiązania tak charakterystyczny w tym typie doświadczenia najłatwiej śledzić, mając wpierw ich idealny, to znaczy, optymalny kształt. W analizach etycznych obraz idealny nie jest obrazem wyidealizowanym, ale maksymalnie pełnym przedstawieniem wartości, struktury moralnej, które zawierają możliwe optimum elementów, sytuacji wariantowych, wzajemnych relacji.</div><div> <br />Co właściwie uruchamia protesty przeciwko studium idealnych obiektów w etyce i odmawia im siły poznawczego wglądu? Nie jest to chyba niefaktyczny sposób ich istnienia, bo taki sam ontologiczny status mają konstrukcje idealne w naukach przyrodniczych, a są tam traktowane poważnie. Przeciwko ich uznaniu przemawia raczej doświadczenie odstępu pomiędzy ideałem a jego nieodmiennie ułomną, fragmentaryczną realizacją 1. Świadomość tego odstępu, nie pozwala na uznanie wartości poznawczej idealnego obrazu. W istocie, niezwykle łatwo popaść tu w skrajność. Można bowiem z jednej strony odrzucić idealny opis i utracić dostęp do ogromnych połaci etycznej rzeczywistości, która nie ma jak się teraz manifestować, z drugiej można wystawić się na zasadny zarzut tego, co język potoczny nazywa "idealizmem", nadając temu terminowi pejoratywne znaczenie odbiegania od realności i skłonność do urojeń, do bezzasadnego myślenia życzeniowego, które podstawia się za rzeczywistość samą. Idealność wartości i struktur etycznych takich, jak dramat winy, miłość odkrywa każdy w "środku życia", w swoim własnym doświadczeniu egzystencjalnym. Do niej odwołujemy się, gdy oceniamy: "to nie jest prawdziwa miłość". Z powodu wieloaspektowości przedmiotu i różnej wrażliwości przeżywających go podmiotów łatwo ten idealny opis sfałszować i narazić się na oskarżenie o nieżyciowy idealizm, na utratę wiary w poznawczy dostęp do istoty miłości i nienawiści, winy i niewinności. Analiza fenomenologiczna operuje pomiędzy takimi niebezpieczeństwami. Czy ich tutaj uniknęła, bądź na ile im uległa - to już oceni sam Czytelnik.</div><div> <br />Przeciw metodzie fenomenologicznej w jej wczesnej wersji, której tu się zasadniczo używa, występują też rozpoznania Heideggera wskazujące na niezbywalność wątku hermeneutycznego. Chodzi tu o modyfikacje, jakie do metody fenomenologicznej wnosi "analityka Dasein" i o wskazanie na nieusuwalność koła hermeneutycznego 2. Czy w tej sytuacji można jeszcze odwoływać się do tej wersji metody, gdzie zachowana jest kartezjańska opozycja przedmiotu i podmiotu poznania, gdzie pyta się tylko o to, co i jak się jawi, nie próbując odsłonić założeniowości pytania i przechodząc nad nią do porządku tak, jakby jej nie było? Istnieje element analizy fenomenologicznej winy, który nie poddaje się "totalności" procedury hermeneutycznej, ale jest tu i taki, gdzie świadomość obecności wymiaru hermeneutycznego i jego nieredukowalnoścł musi być wzięta pod uwagę.</div><div> <br />"Bycie winnym" jako akt intencjonalny, intencjonalny zresztą wielostronnie, ma tak mocną i wyrazistą strukturę, że funkcjonuje jako "niezmiennik hermeneutyczny" 3. Jest elementem głębokiej struktury człowieczeństwa, który przenosi się wraz z człowiekiem poprzez ludzkie dzieje, kultury, cywilizacje. Każda interpretacja ludzkiego losu na niego natrafi i jakoś rozpozna, choć nie każda kultura, tradycja moralna, religijna uczyni go - jak chrześcijaństwo - jednym z centralnych odniesień osoby do siebie samej, do drugiego człowieka, do Boga. Być winnym, podobnie jak kochać, wstydzić się, odnosić się do samego siebie... przynależy do trwałych dyspozycji człowieka i w ich rozpoznawaniu nie trzeba żadnych procedur hermeneutycznych. Odkrywa się je, rozpoznaje i ustala ich tożsamość mimo niezliczonych form, jakie mogą przyjąć.</div><div> <br />Żywioł hermeneutyczny z całą siłą natomiast dochodzi do głosu tam, gdzie człowiek interpretuje swoją konkretną winę -jej kształt, sens, to, czego dotyczy. Nie można go wyminąć ani zaniedbać. To on staje się stylem refleksji nad moją konkretną winą. Tego wątku nie tyka się w tych rozważaniach. Nie tyka się w nich treści aktu "bycia winnym" w jego konkretności. Interesują nas tylko "nośniki" skonkretyzowanej winy, ich sens i istniejące między nimi związki. W ramach tych zainteresowań próbuje się szkicować całościowy projekt sytuacji winy i jej wewnętrznej dynamiki. Idealny scenariusz tu rozrysowywany prowadzi od zaciągnięcia winy do twórczego jej przezwyciężenia - twórczego nie w sensie sposobu na udaną psychoterapię uwalniającą od dolegliwości poczucia winy, ale twórczego w sensie ontologicznego rozwiązania węzła winy - likwidacji winy samej. Rzeczywistość winy przy takim podejściu - stadia winy, ich kolejność, związki - zakłada istnienie swoistego nad-znaczenia: ostatecznego sensu tkwiącego w doświadczeniu winy. Ono uruchamia hermeneutykę winy w proponowanym podejściu.</div><div> <br />W zmaganiu się z własną winą ujawnia się dążenie do określonego celu. Na poziomie przeżycia oznajmia go świadomości najmocniejsze z doznań związanych z winą: impuls, by pozbyć się jej ciężaru, pozbyć się jej samej. Każda z reakcji człowieka na winę daje się sensownie umieścić w perspektywie wyznaczanej przez ten imperatyw. Hermeneutyka winy staje się jej teleologią. Unicestwienie winy samej - "marszruta", która wiedzie do tego celu, środek likwidujący winę w wymiarze ontycznym określa zakres hermeneutyki winy. Widać, że sięga ona metafizyki winy.</div><div> <br />Odwołanie się do duchowego doświadczenia winy w chrześcijaństwie, jest w prezentowanych analizach aż nadto widoczne. Ono także może stać się obiektem krytyki. Trudno byłoby przedstawić te rozważania jako ideologiczną podbudowę metafizyczno-religijnej wizji winy, bo są one prowadzone konsekwentnie w wymiarze etycznym, unikając, póki można,, kontaktu z obszarem sacrum, ale łatwo zarzucić im, że o ich wyniku wcześniej przesądza chrześcijańska wizja winy. Tym samym argumentem można ich jednak bronić. Bowiem brakiem roztropności byłoby odrzucenie wiedzy o człowieku, tkwiącej w wielkich tradycjach religijnych ludzkości. Chrześcijaństwo do nich należy, a jego wiedza o winie i jej meandrach - zarówno w religijnym, jak i ściśle moralnym wymiarze - imponuje i każe się traktować niezwykle poważnie. Pominięcie jego poznawczego wglądu w rzeczywistość winy byłoby' dowodem niewybaczalnej głupoty i arogancji. Rozsądniej i mądrzej jest uznać jego zasadnicze rozpoznania i pójść ich tropem. Trzeba tylko używać zewnętrznej w stosunku do narracji chrześcijaństwa metody oglądu i sposobu relacjonowania rezultatów.</div><div> <br />Autor chciałby serdecznie podziękować recenzentom tej książki: Tadeuszowi Gadaczowi i ks. Andrzejowi Szostkowi MIC. Pierwszy zmobilizował mnie do sporządzenia nowej redakcji, drugi wypowiedział sporo uwag krytycznych o niektórych jej tezach. Uwzględnienie uwag obu recenzentów w znaczący sposób wpłynęło na ostateczną formę i treść książki.</div><div><span style="line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
<br />
</span><h4 style="text-align: left;"><span style="line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><i style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt;">PRZYPISY</i></span></h4><span style="line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
<br />
<i style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt;"><sup> <b>1.</b> Nie można też nie zarejestrować
pojawiającego się tu oporu przeciw uznaniu idealności obiektu i jego siły
prezentowania etycznej rzeczywistości, który manifestuje moralny mrok oponenta
reagującego tak na powinność bycia, jaka bije od idealności wartości,
doniosłości rzeczywistości winy, miłości. Osoba nie chce tego uznać, sprzeciwia
się, bo już tu coś popsuła albo kieruje się uczuciem resentymentu. Kwestionuje
więc sensowność idealnego opisu, w którym intensywnie ujawnia się doniosłość
rzeczywistości winy.<br />
<b>2.</b> M. Heidegger, Bycie i czas, PWN, Warszawa 1994.
K. Michalski, Heidegger i filozofia współczesna, PIW, Warszawa 1978.<br />
<b>3.</b> Nie tylko rozrywa koło hermeneutyczne i pozwala
powrócić do klasycznej opozycji podmiot-przedmiot poznania, ale blokuje wyniki
hermeneutyki kultury, która może sugerować dominację zewnętrznego wpływu nad
samą strukturą. "Bycie winnym" jest relacją uprzednią i ściśle
związaną z człowiekiem zarówno w czasie "zbiorowego wpajania poczucia
winy", jakie według J. Delumeau wystąpiło w chrześcijańskiej Europie w
XII-XVIII wieku, jak i we współczesnej, w której dokonuje się odwrotny proces
równie masowego wyjaławiania z poczucia winy.</sup></i></span><div><span style="color: darkblue; font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 13.3333px;"><i><br /></i></span></span><div style="text-align: right;"><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><i><span style="font-size: 12pt; line-height: 150%;">Prof. dr
hab. Marian Grabowski</span></i><i><sup><br />
<!--[endif]--></sup></i></span></div></div></div>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-39110062168158887462021-03-17T15:32:00.011+01:002021-03-17T15:32:04.330+01:00Filozofować o Miłości<p> <i style="text-align: center;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wstęp do Antologii o Miłości</span></i></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;"><span style="color: darkblue; text-align: left;"> Jaki jest sens publikacji tekstów
filozoficznych o miłości i to jeszcze tekstów z myszką, bo pisanych grabo ponad
pół wieku temu? Czyż nie jesteśmy zasypywani stertami nowoczesnych poradników,
psychologicznych rozpraw dotyczących miłości? Co na przykład ma do powiedzenia
współczesnym o miłości M. Scheler w zamieszczonej w tej antologii rozprawie
Ordo amoris napisanej w 1916 roku? Na dobitek złego lektura prezentowanych tu
tekstów nie należy do lektur łatwych. Jak usprawiedliwić prezentowany wybór i
niewątpliwy trud, który trzeba włożyć w jego lekturę? </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
Myśl filozoficzna spotykając się z nowością życia,
stykając się z nową konfiguracją kulturową, intelektualną może zachować się
dwojako. Może próbować uchwycić przydarzające się novum i zgodnie z duchem
czasu, zastaną wiedzą, ludzką wrażliwością, systemem używanych w tej kulturze
pojęć i przyjętych aksjologicznych decyzji próbować skonceptualizować
rzeczywistość. Poprzedza ją wtedy zgoda na obraz świata sugerowany przez
kulturę, który uwyraźni, zwerbalizuje, teoretycznie podbuduje. Ten rodzaj
refleksji niewątpliwie wyprzedza afirmacja zastanego porządku kulturowego i
akceptacja .rządzących w niej wyróżników aksjologicznych. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Ale refleksja filozoficzna może też dystansować się
względem współczesnego sobie rozumienia i wartościowania świata. W aktualnym
klimacie kulturowym umie ona wyłowić miejsca martwe, obszary niebezpieczne dla
ludzkiego ducha. Signum temporis jakby na niej się nie odciskał. Stara mu się
krytycznie przyglądać. Nowość nie zyskuje jednoznacznego aplauzu
aksjologicznego. Jednym ze sposobów filozofowania, które taki opór umożliwiają,
jest odwołanie się do tradycji, do istniejących i wypracowanych już koncepcji.
Decyzja wyboru i publikacji prezentowanych tekstów o ludzkiej miłości sytuuje
się w ramach tej drugiej strategii. Przedstawieni tutaj myśliciele mają
współczesności do powiedzenia rzeczy głębsze i donioślejsze o ludzkiej miłości
niż to, o czym zwykle mówi nasza epoka. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Opisy miłości, jej rozumienie, które są w ramach
kultury masowej szeroko propagowane, znaczy obecnie wieloraka trywializacja.
Zainteresowanie problematyką miłości i refleksja nad nią ograniczają się w
naszej kulturze coraz bardziej do sfery praktycznej. Ludzie poszukują
odpowiedzi na pytanie ,jak kochać i być kochanym?". Nie interesuje ich
istota miłości, źródło, z którego miłość bije, ale zadowalają się seriami porad
najczęściej psychologicznej natury. Przy tej okazji obraz miłości ulega
swoistemu sprymitywizowaniu. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Przyjrzyjmy się przykładowo dwóm z często
spotykanych uproszczeń i zestawmy je z wynikami refleksji przywołanych
filozofów. Człowiek słusznie oczekuje, że prawdziwa miłość napełni szczęściem
jego życie, nadając mu szczególny sens i blask. Szuka jej więc i nastawia ucha
na porady, które wskazują mu drogę ku tak pojętej miłości. Wielu doradców nie
wyprowadza go z fundamentalnego błędu, w którym tkwi jego rozumienie miłości, a
usiłuje dostarczyć wskazówek, jak owo wymarzone szczęście osiągnąć. By ten błąd
wychwycić, trzeba czegoś więcej, trzeba czegoś fundamentalniejszego niż to, co
zagwarantować może sama psychologia miłości. Trzeba oderwać się od samych
przeżyć i zwrócić się w stronę ich treści. Należy określić nie tylko intencje
zawarte w zwrocie ku drugiej osobie opisywane formułą: <i>"kocham
ciebie"</i>, ale także ich ustopniowanie. Taką analizę fenomenu miłości
znaleźć można u von Hildebranda. Ten analizując odniesienia skryte w <i>"kocham
ciebie"</i>, wskaże na to, że tematyka szczęścia jest wtórna wobec
bardziej podstawowych intencji określających postawę miłości. Szczęścia nie
daje się w miłości poszukiwać jako pierwszorzędnego tematu. To błąd. Człowiek
błądzi, gdy szuka go pod postacią rozkoszy, jak w miłości seksualnej, jak i
wtedy, gdy poszukuje uszczęśliwiającej obecności osoby jako czegoś
pierwszorzędnie ważnego dla niego w przyjaźni, małżeństwie. To przesunięcie
akcentów degraduje miłość. Szczęście towarzyszy miłości, a nie jest jej
rdzeniem, bezpośrednim celem, ku któremu się w miłości zmierza. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Uznanie pierwszorzędności uszczęśliwienia w miłości
i uczynienie z niego celu dążenia zamyka także na głębię przeżycia. Max Scheler
będzie pisał w odniesieniu do miłości pomiędzy mężczyzną i kobietą: <i>"'Rozkosz'
nie powinna być przedmiotem intencji (intendiert seiri) i tylko jako zjawisko
towarzyszące wyrazowi miłości - bynajmniej zaś jako zamiar i cel - posiada taką
głębię i upajającą moc, która przyczynia się do wywołania uczucia prawdziwego
stopienia i jedności."</i><sup>1</sup> </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Przykład drugi. Wielu uważa, że miłość jest
dążeniem do zespolenia osób, które ma przezwyciężyć samotność, jako pierwotny
stan człowieka. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Tak na przykład naturę miłości opisuje Erich Fromm
w bardzo znanej książce O sztuce miłości. I rzeczywiście, tam, gdzie zjawia się
miłość, znika samotność. Ale l myliłby się ten, kto źródła, istoty miłości
dopatrywałby się w tym dążeniu do przezwyciężania wyobcowania i samotności, w
samej tylko woli zespolenia. Miłość jest zdecydowanie czymś więcej, niż
przeżyciem bliskości. To przeżycie wtórnie z miłości się bierze, ale
wielokrotnie u swej podstawy nie ma miłości. Iluś ludzi łączy się z sobą z lęku
przed osamotnieniem. Tak zyskana bliskość nie jest jednak bliskością miłości. <br />
Przytoczone przykłady zwracają uwagę na
intencjonalny charakter miłości, na złożoność i hierarchizację odniesień
intencjonalnych zawartych w miłości. Nad miłością można i trzeba reflektować nie
tylko jak nad emocją, jak nad sposobem bycia człowieka, ale jak nad
rzeczywistością duchową osoby rządzącą się swoim wewnętrznym sensem, logiką.
Jest to rzeczywistość obdarzona swoją własną do niczego prostszego nie
sprowadzalną inteligibilnością, którą trzeba pracowicie badać i odkrywać. Świat
uczuć tego typu, z jakimi przychodzi się zetknąć w miłości i ich treści, ma
swój porządek racjonalności, pascalowski <i>"porządek serca"</i>, o
którym traktuje zamieszczona w tym zbiorze rozprawa Schelera. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Prezentowane w tej antologii analizy i
rozstrzygnięcia filozoficzne stoją w całkowitej opozycji do naturalistyczych
koncepcji miłości. Wydaje się, że nadmierna uwaga, jaką w naszej kulturze darzy
się seksualność, prowadzi do redukcyjnej, naturalistycznej wizji miłości. Ta
wizja często nawet nie zwerbalizowana zalega u wielu w sferze bezrefleksyjnie
przyjętych poglądów i przesądzeń o naturze ludzkiej miłości. Miłość jest tu
postrzegana jako pochodna popędu seksualnego, jest wytworem ludzkiej
seksualności, do niej się sprowadza. Takie niewybaczalne uproszczenie, które
wprowadził w kulturowy obieg freudyzm, które potwierdzają <i>"głośni"</i>
nieszczęśliwcy, którym udało się zgromadzić bogate doświadczenie seksualne, ale
nie udało się przeżyć miłości, dzisiaj usiłuje teoretycznie podbudować
socjobiologia. Jest to nie mniej żałosne niż teoria Freuda. Tu człowiek
postawiony wobec tajemnicy miłości spogląda na zwierzęcy świat, by rozpoznać
dla siebie drogę postępowania lub by się usprawiedliwić. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Dla Schelera, Hildebranda, Hartmanna miłość nie
jest żadnym efektem działania strony popędowej, ale prafundamentem życia
duchowego osoby. Warte uwagi są przytaczane tutaj szczegółowe analizy
Hildebranda, w których dokonuje on starannego odróżnienia miłości od appetitus.
Sam zaś Scheler w książce Istota i formy sympatii, w której poddaje wnikliwej i
miażdżącej krytyce naturalistyczne teorie miłości, będzie pisał o relacji
pomiędzy systemem popędowym i miłością jako o stosunku relatywności bytowej: <i>"zasadniczy
stosunek 'miłości' do 'popędu' w ogóle nie jest stosunkiem pozytywnego
wytwarzania, jak gdyby popęd tworzył miłość bądź ona 'z niego wypływała', lecz
stosunkiem ograniczania i selekcji"</i><sup>2</sup>. Obrazowo ujmie to
pisząc, że <i>"pobudzenia popędowe są jakby pochodniami rzucającymi blask
na obiektywnie istniejące treści aksjologiczne (Wertinhalte), które dla
przedmiotów miłości mogą się stać decydujące"</i><sup>3</sup>. Seksualność
jest potencjalnym nośnikiem miłości oblubieńczej podobnie jak rodzicielstwo,
koleżeństwo są potencjalnymi nośnikami miłości rodzicielskiej czy
arystotelesowskiej miłości przyjaciół. By użyć metafory C. S. Lewisa z Czterech
miłości, są one korytem, w którym może popłynąć rzeka miłości. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Tak uchwycony związek fundowania się miłości w
psychiczno-somatycznej strukturze człowieka, ujecie miłości jako duchowej <i>"materii"</i>
człowieczeństwa stawia od strony metodologicznej przed-stawiany tutaj typ
refleksji przed problemami, które trzeba chociaż pokrótce zasygnalizować. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Miłość nie jest dana ludzkiemu poznaniu wprost.
Poznawczo dostępne są tylko jej manifestacje. Nie poznajemy bezpośrednio
miłości, ale jej wyrazy. Te jeszcze trzeba potrafić starannie odróżnić od
samych <i>"nośników"</i> miłości. W takiej sytuacji nabiera także
wagi umiejętność określenia tego, co miłością nie jest. Należy umieć odróżniać
miłość prawdziwą od tego, co Scheler nazywa <i>"miłością rzekomą</i>".
I Scheler i Hildebrand poświęcą sporo miejsca analizom odróżniania miłości od
jej pozoru, iluzji, od zjawisk jej towarzyszących. Ten rodzaj ekspozycji jest
tu bardzo charakterystyczny. Uczy on nie tylko precyzji myślenia, ale śledząc
go, czytelnik nabiera respektu dla złożoności materii, wśród której myśl się
porusza. Śledzący te analizy uczy się swej własnej złożoności, a może nawet
oducza się tego prostackiego spojrzenia na miłość, które wynosi ze współczesnej
kultury, pozbywa się błędów w widzeniu miłości. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Ile to razy na przykład kiepscy kaznodzieje mylą
miłość-caritas z jej przejawami. Caritas przejawia się poprzez szczególne
manifestacje natury moralnej. Gdy się pojawi, wtedy rzeczywiście: <i>"cierpliwa
jest, jest łaskawa. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się
pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie
pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z
prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma."</i> (lKor.13,4-7). Nie dzieje się jednak na odwrót.
Sama łagodność nie jest jeszcze miłością, podobnie brak zazdrości,
niepamiętliwośc urazu, brak pychy, wstydliwość, altruizm. Zachęta do
praktykowania miłości caritas poprzez praktykowanie cnót moralnych jest zachętą
fałszywą. Można być łagodnym, łaskawym, cichym, radującym się z prawdy,
smucącym się z niesprawiedliwości... - można być człowiekiem prawym, ale nie
kochać miłością, o której pisze św. Paweł. Miłość-caritas nie jest
przyzwoitością, nie jest blaskiem bijącym od cnót moralnych osoby, ale gdy
jest, to poprzez nie będzie się manifestować. Nadaje ona swoistą poświatę
wymienionym cnotom moralnym. Wyćwiczone oko odróżni wstydliwość i wstydliwość
wy-pływającą z caritas, łagodność i łagodność caritas... </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Eidetyczne opisy Schelera, Hildebranda, Hartmanna
odbiegają od faktycznego doświadczenia miłości. Ono jest zawsze ułomne.
Prezentowane zaś analizy mają charakter idealny. Ten rys ekspozycji miłości
trzeba wyraźnie podkreślić. Miłości nie opisuje się tutaj takiej, jak zdarza
się w życiu, ale ukazuje się ją taką, jaka powinna być. Jeśli zjawia się
pobłądzenie, rozczarowanie, odrętwienie w miłości, to jako tło, na którym tym
wyraźniej widać, jaka powinna być prawdziwa miłość. Miłość, przyjaźń, wiara,
nadzieja, seria wartości moralnych: męstwo, szlachetność, niewinność... ze swej
natury domagają się takiego idealnego opisu. Ten sposób postępowania wywodzi
się z bardzo podstawowego doświadczenia. Zawsze ilekroć ważymy się opisywać te
rzeczywistości, to orientujemy się, że w treści zawieramy swoistą nadwyżkę w
stosunku do naszej faktycznej wiedzy, wiedzy wynikającej z doświadczenia, ze
znajomości ludzi i łączących ich relacji. W każdej próbie opowieści o tym, czym
jest prawdziwa miłość, spontanicznie włączy się element powinnościowy i
będziemy opisywać idealny obraz miłości - jak powinno być. W eidetycznych
opisach bierze się serio ten moment. Idzie się za tym impulsem i traktuje go
jako wskazówkę. Rezultat tak przeprowadzonego opisu przekracza faktyczność i
równocześnie oddaje coś z możliwości. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Wielu współczesnych źle reaguje na ten typ wiedzy o
idealnościach. Lękają się niewątpliwego ryzyka poznawczego związanego z taką
metodą. Takie balansowanie pomiędzy idealnością a realnością, owo pójście za
tym: <i>"tak powinno być"</i> zawsze grozi zerwaniem kontaktów z
rzeczywistymi możliwościami obecnymi w realnej strukturze świata i popadnięciem
w świat wyobrażony, w świat <i>"pobożnych"</i> życzeń, których w
naszym świecie nie daje się zrealizować. Rzeczywiście potrzeba tu odwagi,
roztropności i umiaru. Skrajnością wynikającą z tego lęku jest niewiara w
dostęp poznawczy do miłości, który biegnie przez idealny opis. Nie można się na
to zgodzić, bo strata poznawcza jest zbyt duża. Analiza eidetyczna wydaje się
ryzykiem koniecznym. Druga trudność jest równie poważnej natury. Idealny obraz
miłości nie jest czymś na kształt platońskiej idei. Zawsze wyciska na nim swój
ślad zgromadzone doświadczenie jego autora, posiadana życiowa perspektywa,
własny zasób wrażliwości. Przedstawiony opis, gdy zderza się z innym typem
wrażliwości, innym doświadczeniem, bardzo często zostaje odrzucony. Ktoś, kto
nie miał szczęścia w miłości, może nie zaakceptować jej idealnego opisu.
Tęskniący za miłością człowiek potrafi wyobrażać ją sobie fałszywie. Hedonista
lub człowiek o silnej zmysłowości, którą nie próbował kierować, ale jej
bezwolnie ulegał, niczego nie wie o wyrazowym charakterze seksualnego aktu, o
którym pisał w cytowanym wyżej fragmencie Scheler. Nie rozpoznał tego, że akt
seksualny może wyrażać miłość, a nie tylko być sposobem zaspokojenia pożądania.
Idealny opis kształtuje się z trudem i bardzo niewiele trzeba, by odmówić mu epistemicznego
znaczenia, trafności. Ta rozbieżność doświadczeń jednak go nie unieważnia.
Pokazuje tylko, jak trudno go zyskać. Przecież na przykład doświadczenie
rozczarowania w miłości, tęsknoty za nią wnosi sobą także pewną prawdę o
miłości, której może zupełnie nie znać uszczęśliwiony kochanek. Problem jest w
wykrystalizowaniu tej prawdy, w zyskaniu jej świadomości, w sztuce jej
wyrażenia. Najczęściej tego się' nie próbuje i pozostaje w stanie
rozczarowania, zniechęcenia. Opisuje się, co najwyżej sam stan, a nie możliwą
tu wiedzę o miłości, o jej kruchości, jej łaskawości udzielania się,
konieczności zabiegania o nią, o dramacie, jakim dla człowieka jest tu
przegrana. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Kształt miłości w ludzkim życiu znaczy je
fundamentalnie, stanowi o nim zupełnie zasadniczo. Nic nie jest tak znaczące i
doniosłe w ludzkim życiu jak miłość lub jej brak. Tymczasem wielu nie tylko
lekceważy miłość, nie tylko żyje tak, jakby nie zostali stworzeni do miłości i
rozgrywa swe życie wśród substytutów miłości, jakimi są egoizm i pragnienie
znaczenia, ale nawet miłości nie pragnie, nie wygląda jej. Wiedza o miłości w
danym czasie jest taka, jaka jest postawa wobec miłości. Im mniej kochasz, tym
mniej o miłości wiesz. Taka sytuacja poznawcza po swojemu ustala problem
legitymizacji wiedzy o miłości. Uprawomocnienie idealnej wiedzy o miłości, ku
jakiej dążą Hartmann, Scheler, Hildebrand, istotnie różni się od uzasadnień
wiedzy, do których przywykliśmy w przypadku wiedzy naukowej. Na żaden rozsądny
sposób nie można oderwać tu wiedzy od podmiotu, który ją zdobywa i gromadzi.
Wypada powtórzyć za Balthasarem: <i>"Miłość, w swojej wewnętrznej
rzeczywistości, może być rozpoznana wyłącznie przez miłość"</i><sup>4</sup>.
Poznanie miłości biegnie przez uczestnictwo w jej rzeczywistości. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Tym uczestnictwem może być pragnienie miłości,
tęsknota za nią, doznanie miłości, samo aktywne miłowanie, klęska w miłości. Są
to wszystko rozmaite formy partycypacji. Każdy z nich daje jakiś wgląd w istotę
miłości. Inny jest wgląd pragnącego miłości, inny osoby ofiarnie cierpiącej z
miłości do drugiego człowieka. Jeśli tylko nie absolutyzuje się którejś z
występujących tutaj perspektyw, ale ma się pokorną świadomość aspektowości
swego uczestnictwa, to przecież czegoś o miłości dowiedzieć się można.
Czytający publikowane w tym zbiorze analizy musi być świadom konsekwencji
odmienności swego usytuowania i autorów tych tekstów. Część wyników będzie dla
niego nieczytelna nie z racji nietrafności opisów, ale z racji innych przeżyć,
innego usytuowania w obrębie doświadczenia miłości. Na część ich przystanie na
mocy przeczucia tego, czym miłość jest. Inne odrzuci, bo tykają tego, co
zepsuł, zakłamał w swoim życiu miłości, czego nie zaznał, z czego go
obrabowano, czego mu nie dano. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> W czasach, w których w kręgu masowej kultury
następuje zapoznawanie duchowego wymiaru człowieka, warto sięgnąć do
przed-stawionych tu tekstów. Ich autorzy odsłaniają głębię ludzkiego ducha
ujawniającą się w miłości i poprzez miłość. Subtelność zamieszczonych opisów
odsłania człowieka jako istotę o niezwykle bogatym wnętrzu, które aktualizuje
się w jedyny i niepowtarzalny sposób właśnie w miłości. Hartmannowskie opisy
miłości osobowości jako nowego duchowego tworu, jego interpretacja <i>"cnoty
darzącej"</i> Nietzschego, <i>"dary miłości"</i> Hildebranda
pokazują możliwą skalę i rozmach. Ta idealność opisu ma siłę porwać, skłonić do
refleksji, a nawet zbudzić tęsknotę za pełną ludzką miłością. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Za analizami miłości i jej porządku u Hartmanna,
Schelera, Hildebranda stoi dające się wychwycić pragnienie prawdy o niej,
zrozumienie jej doniosłości w ludzkim życiu. Myślę, że to właśnie przesądza o
odwadze używania metody fenomenologicznej w jej najwcześniejszej wersji. Nie
jest to tylko pójście za ówczesną modą filozoficzną, nie jest to naiwność
poznawcza, ale świadomość tego, że ryzyko epistemiczne związane z
subiektywnością samej metody, z jej ambicją sięgnięcia po wiedzę o istocie
miłości warto podjąć, by chociaż jakoś zbliżyć się ku tak ważnej
egzystencjalnie rzeczywistości, jaką jest miłość. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Podstawą tłumaczenia były następujące wydania: Max
Scheler, Schriften aus dem Nachlass, Band l, Frankę Yerlag, Bern 1957; Nicolai
Hartmann, Ethik, Walter de Gruyter, Berlin 1962; Dietrich von Hildebrand, Das
Wesen der Liebe, Yerlag Josef Habbel, Regensburg 1971. </span></p><p align="left" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 12pt;"><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> I jeszcze uwaga dotycząca języka i sposobu
przekładu. Tłumacze prezentowanych tekstów nie stali przed łatwym zadaniem.
Rzecz jest nie tylko w problemach, jakie wywołują innowacje językowe często
pojawiające się w ramach fenomenologicznych opisów, co zaznaczamy, zachowując w
nawiasach niemieckie wyrażenie. Każdy z autorów stwarza odobne problemy. D. von
Hildebrand pisał o miłości po angielski, chociaż jego ojczystym językiem był
niemiecki. Stąd dość ubogie słownictwo, którego nie sposób samowolnie
bogacić,.by nie zniszczyć precyzji filozoficznych analiz. Hartmann pisze
piękną, by rzec, dostojną niemczyzną, która jednakże brzemi dzisiaj odrobinę
arhaicznie. Tę archaicznośc tłumaczka próbowała jakoś zachować. Stylistykę
schelera charakteryzują z kolei długie złożone zdania, z czym Adam Węgrzecki,
wytrawny tłumacz prozy filozoficznej M. Schelera, radzi sobie znakomice.<br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: right;"><i><span style="color: darkblue; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Marian Grabowski</span></i></p><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
PRZYPISY : <br />
<br />
<i><sup>1. M. Scheler, Istota i formy sympatii, PWN, Warszawa 1980, s. 179.<br />
2. Tamże, s. 285.<br />
3. Tamże.<br />
4. H. Urs von Balthasar, Wiarygodna jest tylko miłość, WAM, Kraków 1997, s. 61.<br />
<!--[endif]--></sup></i></span>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-45495979955536558192021-02-10T10:57:00.001+01:002023-04-23T16:50:05.596+02:00Hume Sceptyczne rozwiązanie<a href="https://pracezfilozofii.ovh/hume-sceptyczne-rozwiazanie/">https://pracezfilozofii.ovh/hume-sceptyczne-rozwiazanie/
</a>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-80513580310362434852021-01-10T10:54:00.002+01:002023-04-23T15:48:02.183+02:00Hume O filozofii sceptycznej<a href="https://pracezfilozofii.ovh/hume-o-filozofii-sceptycznej/">https://pracezfilozofii.ovh/hume-o-filozofii-sceptycznej/</a>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-76524531967184790312020-12-04T15:46:00.001+01:002023-04-23T17:04:07.750+02:00Światopogląd i uwarunkowania<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowRevisions/>
<w:DoNotPrintRevisions/>
<w:DoNotShowMarkup/>
<w:DoNotShowComments/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:DoNotShowPropertyChanges/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><a href="https://pracezfilozofii.ovh/swiatopoglad-i-uwarunkowania/">https://pracezfilozofii.ovh/swiatopoglad-i-uwarunkowania/</a><div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn2" style="mso-element: footnote;">
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-27181481424677185172020-11-09T15:12:00.005+01:002020-11-09T15:16:22.743+01:00Wstęp do "Elementów Filozofii Nauki"<p> Wykładać filozofię można bardzo rozmaicie. Nie każdy jednak sposób wykładu wydaje się równie dobry i skuteczny. Sądzę, że bardzo mocno warunkuje go czas i rodzaj słuchaczy, ku którym jest kierowany. Od zarania myśli europejskiej filozofia miała znaczenie kapitalne w refleksji człowieka nad światem, podczas gdy intelektualna i kulturowa atmosfera epoki, w której obecnie żyjemy, wyznacza świadomie podjętej refleksji filozoficznej miejsce zgoła poślednie lub zaniedbuje ją zupełnie. Wyrazem tego jest fakt, że obecnie wykształcony człowiek nie posiada najczęściej rudymentarnego przygotowania filozoficznego, nie zna wcale historii filozofii ani jej języka. Cała więc tradycja europejskiej myśli filozoficznej jest dla niego martwa i niedostępna. Przystępując do wykładania filozofii trzeba być świadomym tego faktu. To, że słuchaczami są fizycy, czyni sprawę jeszcze trudniejszą. Metody badawcze przyrodoznawstwa wsparte spektakularnymi osiągnięciami techniki odcisnęły swe silne piętno na umysłowości współczesnej czyniąc tym samym kwestie filozoficzne jakby mniej wartościowymi i niegodnymi uwagi. Nie bez racji więc współczesną naukę, która wyrosła z metod nowożytnego przyrodoznawstwa, podejrzewa się o wytworzenie takiej konfiguracji kulturowej.</p><p> Pierwszą rzeczą w tej sytuacji wydaje się powrót do źródeł - przed-stawienie wysiłku ludzi w ich refleksji nad przyrodą, opisanie sposobu, na jaki ujmowali to, czego doświadczali, co obserwowali, jak tworzyli pojęcia i związki, za pomocą których opisywali i wyjaśniali przyrodę. Jak wreszcie na jej kanwie powstawały pytania filozoficzne i jakich odpowiedzi w różnych czasach usiłowano na nie udzielać. Innymi słowy należałoby zacząć od wykładu historii filozofii przyrody. Wykład taki rozpoczyna się zwykle opowieścią o jońskich filozofach przyrody i o ich próbach poszukiwania podstawowego pierwiastka natury. Symptomatyczna jest wtedy reakcja słuchaczy. Tamte wysiłki budzą uśmiechy politowania. Przecież dzisiaj wie się o tych sprawach nierównie więcej i próba śledzenia, jak kształtowały się pierwsze naiwne i często fałszywe wyobrażenia o przyrodzie, uznana zostaje za stratę czasu. Odkurzanie starych i błędnych poglądów na strukturę czasu, przestrzeni i materii do niczego nie prowadzi. Historia nauki zna wiele fałszywych ścieżek. Czyż nie byłoby bardziej kształcącym zebrać współczesne teorie i sądy na temat czasu, przestrzeni, podstawowego budulca materii itp. i taką "filozofię" studiować? Opisana argumentacja dobrze uwidacznia nieumiejętność wychwycenia w historii jońskich filozofów przyrody autentycznie filozoficznej warstwy ich pytań. Opis bowiem współczesnych teorii cząstek elementarnych, teorii kosmologicznych, teorii i poglądów na strukturę czasoprzestrzeni w żaden sposób nie stawia nas w obliczu pytań prawdziwie filozoficznych, podobnie, jak nie w tezie Anaksymenesa, że wszystko pochodzi z "powietrza", należy szukać filozofii u jońskich filozofów. Filozofia przyrody nie wyczerpywała się bynajmniej na podawaniu rozwiązań tego typu, które dzisiaj podaje fizyka. Poza tymi systemami odpowiedzi, które pojawiały się jakby na wzór nauki nowożytnej, kryła się autentyczna problematyka filozoficzna. I tak raz jeszcze powracając do szkoły jońskiej, wiadomo, że w niej pojawia się pojęcie "zasady" i "natury". Filozofowie jońscy poszukują początku rzeczy, pierwotnej materii jako czegoś podstawowego, trwałego, istotnego i zasadniczego dla świata. Początek arche nie jest tylko początkiem, czymś pierwotnym czasowo, ale jest zasadą rzeczy.</p><p> Podobnie i natura zaczyna oznaczać w ich dociekaniach ogólną zasadę, ład kosmiczny. Podejrzewają, że zmienne zjawiska posiadają stałą naturę. Zjawiska są różnorodne, przypadkowe, a natura jedna, konieczna, niezmienna. W pewnym sensie właśnie to przekonanie jest niewysłowionym, ukrytym założeniem o istniejącym porządku świata w każdej próbie budowy współczesnej teorii fizycznej. Dalej w swym rozwoju filozofia przyrody będzie pytać o ostateczną strukturę świata, o to, czy jest on deterministyczny, czy teleologiczny, monistyczny w swej konstrukcji czy dualistyczny? Pytania, jak widać, zaczynają się odnosić do spraw fundamentalnych, dotykają całości dostępnej człowiekowi rzeczywistości, interesują się najbardziej zasadniczymi regułami natury. Pole zainteresowań fizyki i współczesnych nauk o przyrodzie jest drastycznie węższe. Żadna z nich nie śmiałaby odpowiadać na tak postawione pytania. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że takie pytania gorszą współczesnego przyrodnika, jeśli mają być potraktowane poważniej niż pewna niewinna próba pofantazjowania na marginesie uprawianych dyscyplin. Usprawiedliwieniem jest fakt, że pytania takie powstawały w innej atmosferze kulturowej niż dzisiejsza, przy odmiennych od dzisiejszych kryteriach sensowności, różnej wizji rzeczywistości. Współczesny styl myślenia jest zdeterminowany przez naukę i jej sposób odnoszenia się do świata. Ta zaś nie ma skłonności do podobnych rozważań, bada detale, fragmenty natury, wyodrębnione procesy. S. Amsterdamski zauważa: "Przedmiotem badania [nauki nowożytnej - M. G.] stał się bowiem nie globalny porządek kosmiczny, lecz poszczególne prawidłowości rządzące biegiem procesów badanych przez poszczególne dyscypliny, czyli prawidłowości właściwe tak bądź inaczej wyodrębnionym fragmentom rzeczywistości". I dalej: "Celem nauki nie jest dowodzenie istnienia porządku naturalnego, a odkrywanie, na czym on w jego poszczególnych fragmentach polega." [Nauka a porządek świata]. Nie należy dać się zwieść pewnym pozorom. Przykładowo fizyka także buduje ogólne teorie, podejmuje takie lub inne próby unifikacji, które chcą być bardzo ogólne, o możliwie jak największym polu zastosowania. Sama jednakże metoda będzie ciągle otwarta na "nowe" ze stałą gotowością do rezygnacji z jednej teorii na korzyść innej, lepiej opisującej fakty w ramach przyjętej metody. Wszystko jest tutaj w ruchu, gotowe do wymiany, jeśli tylko zajdzie potrzeba. </p><p> W dziejach filozofii zanotowano wiele poglądów, np. na strukturę całości materii (mechanicyzm, atomizm), które funkcjonowały na zasadzie nieweryfikowalnych przekonań. Gromadzono na ich rzecz argumenty, budowano określone rozumowania mające je potwierdzać, ale nie istniała metoda rozstrzygająca o ich słuszności bądź fałszywości. Te same problemy pojawiły się później na gruncie nowożytnego przyrodoznawstwa, ale tu już funkcjonowały jako hipotezy. Nie uległ zmianie typ sądu zawartego w tych stwierdzeniach. Nadal odnosiły się do całości materialnej rzeczywistości. Pojawiła się jednak metoda, która pozwalała hipotezę odrzucić lub dalej akceptować. Sposób zbierania argumentów w filozofii, np. zapewniających o prawdziwości atomizmu, był niewywrotny - nie poddawał się żadnej wyższej regule testującej. Współczesna fizyka zaś taką metodą wyboru hipotez dysponuje mimo wszelkich jej braków i słabości ujawnionych przez metodologów. Trudno w tym miejscu o bardziej spektakularny przykład niż sytuacja, która nastąpiła na początku naszego stulecia, gdy klasyczny obraz mikroświata musiał ustąpić na rzecz kwantowego. </p><p> Myślenie filozoficzne o świecie wykazuje dwie przeciwstawne tendencje. Dwojako chce poszerzyć horyzonty ludzkiego myślenia i poznawania. Z jednej strony stawia pytania o najbardziej ogólny kontekst, o ostateczną podstawę rzeczy, o generalną strukturę rzeczywistości. I ta jego problematyka nie budzi współcześnie entuzjazmu i zaufania. Odstrasza koniecznością spekulacji, bądź wprowadzeniem do samego wnętrza metody hipotezy, która jest nie tylko niedowodliwa, lecz grozi ustanowieniem reguły wszystko wyjaśniającej, na dłuższą metę hamującej rozwój nauki. Dlatego rezygnuję z próby historycznej prezentacji zagadnień filozofii przyrody, gdzie nader często przejawiał się opisany sposób myślenia. Obawiam się, że wynikiem takiego wykładu byłoby ostateczne odstręczenie słuchaczy od problematyki filozoficznej. </p><p> Szczęśliwie istnieje też i drugi rodzaj refleksji filozoficznej, która rośnie z zadziwienia nad światem, umiejętności dostrzegania tego, co zwykle niezauważalne przez swoją pospolitość i oczywistość. Umieć dostrzec to, co zwykle wyprzedza świadomą refleksję, co niewypowiedziane stoi np. na przedprożu fizyki. Dopytać się o metodę jej uprawiania. Nie o wyniki, lecz o sposób ich uzyskania i o źródła ich prawomocności. Wykrywać całą serię milczących założeń, które wyprzedzają uprawianie nauki. Jak wydarza się współczesne przyrodoznawstwo i dzięki czemu jest w ogóle możliwe? Ten typ pytań prowadzi nas ku naszym własnym fascynacjom, domaga się ich określenia. </p><p> Mógłby ktoś spytać, na co przyszłemu nauczycielowi, badaczowi ta wiedza, czy będzie miał z niej jakikolwiek pożytek? Moim zdaniem taka wiedza trojako bogaci. Po pierwsze, namysł nad metodologią chroni przed radosną twórczością, odkrywa miałkość i bezwartościowość pewnego stylu pracy naukowej, którego dziś pełno. Tym samym otwiera furtkę ku problemom etycznym. To po drugie. I wreszcie, po trzecie, wnosi poważny przyczynek do kształtowania naszego obrazu świata, naszego światopoglądu. Wielu zawodowych, doświadczonych przyrodników podejmuje próby refleksji filozoficznej i wtedy niejednokrotnie uderza naiwność i nieporadność ich wysiłków. Najczęściej mieszają porządek uprawnianej zawodowo dyscypliny z pytaniami rzeczywiście filozoficznymi. Czynione jest to bezładnie i bezkrytycznie, jakby zmiana pola refleksji oznaczała zwolnienie z metodyczności i krytycyzmu. Przyczyną takiego postępowania jest po prostu nieświadomość metody, którą się na co dzień posługiwało. Wykład ten jest tak skonstruowany, aby skutecznie chronić przed tymi manowcami myślenia. </p><p> Zadziwiającą jest rzeczą, jak żywotne są pytania metafizyczne, epistemologiczne, pytania o język itp. Rzecz w tym tylko, że aby dotrzeć do wielu klasycznych pytań filozoficznych, aby je zauważyć i by stały się ciekawe, trzeba sformułować je w języku zrozumiałym i bliskim. W tym typie refleksji upatruję szansy powrotu ku myśleniu filozoficznemu pomimo nieznajomości jego tradycji, historii, języka, klasycznej ewokacji zagadnień. Może na tej drodze uda się dotrzeć do żywego doświadczenia filozoficznego, uchwycić istotę jego pytań i uznać ich wagę. Prawdziwe pytania filozoficzne nigdy bowiem nie tracą dla człowieka swojej wagi. Dezaktualizują się co najwyżej odpowiedzi na nie. </p><p> Wielorakość sposobów postępowania w badaniach nad przyrodą nieożywioną prowokuje pytanie o ich wspólną podstawę, o to czego poszukujemy. Bowiem stosując określone techniki badawcze, takie a nie inne metody, uzyskujemy określony typ wiedzy o świecie. Powstaje pytanie, jaka jest tak zgromadzona wiedza? Jakie są kryteria jej prawdziwości? I odwrotnie, według jakiego ideału wiedzy gromadzę prawdę o naturze? W każdym ludzkim akcie poznawczym chodzi o prawdę, o poznanie prawdziwe. Tutaj interesować nas będzie nie tyle pytanie o prawdę w odniesieniu do całości ludzkiego poznania, ile jego specyfikacja w kontekście współczesnego przyrodoznawstwa. Metoda postępowania każdej nauki, jej model poznawczy określają swe własne kryterium prawdy, które ma dla danej dyscypliny wiedzy charakter normatywny. </p><p><span> </span><span> </span>Przyjrzyjmy się przykładowo poszukiwaniu prawdy o przeszłości w historii. Ograniczymy się przy tym do źródeł pisanych lub jakiejkolwiek formy przekazu językowego, bowiem uznanie świadectw archeologicznych wymaga innej procedury metodologicznej. To ograniczenie oznacza, że jedynym nośnikiem informacji jest człowiek. To on staje się twórcą dziejów nie tylko poprzez swój w nich udział, ale także poprzez rolę świadka, który pamięta i przekazuje. Jego opowieści nie sposób sprawdzić bezpośrednio. Można jedynie porównywać ją z innymi świadectwami stosując różne techniki hermeneutyczne. Najwnikliwsze jednak interpretacje i studia porównawcze muszą zakładać, że ostatecznie świadkom trzeba jakoś zaufać, aby historia miała jakikolwiek sens. W badaniach przekazów historycznych gdzieś na samym dnie leży zaufanie temu, który świadczy. </p><p><span> </span><span> </span>Metodologia odsyła więc tu do określonej opcji filozoficznej, wymaga oparcia się na tezie sformułowanej na gruncie antropologii: uznania możliwości świadczenia człowieka o tym, co było i ufania temu świadectwu przez drugiego. Tym samym określona zostaje wizja prawdy opartej na świadectwie drugiego człowieka. Podobnie rzecz ma się z fizyką. Przy bliższym przyjrzeniu się tu także odkrywamy całą gamę milcząco przyjętych założeń, których obecność warunkuje uprawianie fizyki. Zasadniczo już refleksja metodologiczna pozwala je wychwycić. Jednakże na gruncie fizyki mamy do czynienia z jeszcze jednym niezwykle ciekawym fenomenem, który zwykle uchodzi uwagi badaczy, a daje znać o sobie w pytaniu o kryterium prawdy. W naturze człowieka istnieje dość specyficzne pożądanie prawdy i metoda nowożytnego przyrodoznawstwa wydaje się je zaspokajać. </p><p><span> </span><span> </span>Wśród przyrodników można wytropić wspólne przekonanie o sensowności zbierania wiedzy wybranymi przez nich sposobami. Przekonanie to preferuje taki a nie inny zespół reguł poznawczych, nie tylko ze względu na ich skuteczność czy użyteczność. Nie oznacza to przyjęcia żadnej określonej teorii poznania, lecz pewne nastawienie poznawcze. Przyrodoznawstwo satysfakcjonuje fizyka, bo zaspokaja jego pragnienie pewnego rodzaju wiedzy. Warto te sprawy przestudiować bardziej szczegółowo, bo kto wie, na ile to właśnie nastawienie poznawcze determinuje naszą kulturę i cywilizację, która chce budować na prawdzie nauki. Jest we współczesnej nauce, mimo wszelkich jej braków i wad, coś, co przeżywamy jako wartościowe, co wielu z nas urzeka. Ideał poznawczy, który wciela się w poznaniu naukowym, ma w sobie coś wyjątkowego. To on skłania ludzi na całym świecie do poświęcania się mu. Powinniśmy próbować odnaleźć w sobie przyczyny, które i nas postawiły w szeregu zafascynowanych nauką, wśród jej studentów i pracowników. Próba określenia tego, co czyni nauka i przez co jawi się nam jako wartość, będzie z jednej strony odsyłać ponownie do wizji prawdy, jaka towarzyszy człowiekowi w badaniu przyrody, z drugiej zaś musi pytać o sam podmiot nauki, tzn. badacza, o jego swoistość, sposoby, na jakie postrzega on wartości, odnosi się ku nim, realizuje wreszcie. </p><p><span> </span><span> </span>Pierwszy kierunek poszukiwań sytuuje nas w dobrze znanym miejscu w kulturze europejskiej. Nauka bowiem poszukuje prawdy o świecie. Prawda była i jest traktowana jako wartość i właśnie ten jej aksjologiczny aspekt ma tutaj znaczenie podstawowe. Platon jako trzy największe wartości wymieniał dobro, piękno i właśnie prawdę. I to pozostało z tradycji greckiej. Drugi kierunek, tj. pytanie o podmiot nauki, zwraca nas ku naszemu przeżywaniu nauki. Fenomen nauki stał się wydarzeniem kulturowym, obok którego trudno przejść obojętnie. O istotę nauki toczą się zażarte spory. Rozmaite kierunki filozoficzne: pozytywizm, empiryzm, scjentyzm powołują ją na świadka swoich racji. Różne światopoglądy i ideologie wbudowują określone przekonania ojej roli i znaczeniu w swe wnętrze. Staje się ona źródłem zachwytu dla jednych, elementem lęku i zagrożenia dla innych. Wszystkie te spory dotykają i tych, którzy są z nauką w bliższym kontakcie. Oni także na swój sposób w nich uczestniczą. </p><p><span> </span><span> </span>Gdy można zrozumieć ten splot emocji, namiętności niemal, jaki nauka wywołuje wśród współczesnych, roli jaką pełni w kształtowaniu obrazu świata dzisiejszego człowieka odwołując się tylko do faktu nauki, jako czegoś ostatecznego lub szukając wyjaśnień natury psychologicznej lub socjologicznej. Wydaje się, że aby pojąć te zjawiska, trzeba odwołać się do głębszych rejonów ludzkiej natury. Antropologia filozoficzna ma za sobą szereg cennych i wnikliwych analiz o tym, jak człowiek postrzega wartości, o sposobie wiązania się podmiotu z tym, co dlań wartościowe, co ma dla niego znaczenie. Odwołując się do nich będziemy mogli pojąć, czemu tak często w naszych czasach stosunek do nauki, ściślej - do jej roli w cywilizacji, w ludzkich losach jest tak bardzo emocjonalny. Dlaczego tak często nauka staje się pożywką rozmaitych mitycznych wyobrażeń o świecie, bądź materiałem do tworzenia światopoglądu i ideologii. Dlaczego jest postrzegana jako źródło mocy nad zewnętrznym światem, mocy uzyskiwanej poprzez transformację nauki w twory techniki. </p><p> I jeszcze uwaga ostatnia. Wykłady matematyki, fizyki, przyzwyczaiły nas do słuchania tego, co jest w gruncie rzeczy niezależne od mówiącego podmiotu. Ostatecznie styl myślenia wykładowcy dość nieznacznie odbija się na zawartości treściowej wykładu. Jest co najwyżej mniej czytelny, dydaktycznie lepszy lub gorszy. Prawie całkowicie jesteśmy tam związani przez treść, metodę i logikę tego, co studiujemy. W wykładach filozofii sytuacja jest całkowicie odmienna. Wszelkie myślenie humanistyczne, tj. odnoszące się do człowieka, jego tworów i działalności, musi być w pewien sposób osobiste, poruszać konkretnego człowieka, apelować do jego sytuacji, która może być wspólna wielu, ale w końcu dotyczy bezpośrednio jego. To ja sam muszę zdać sobie sprawą tego, co robię, w jaki sposób, jak się to ma do reszty rzeczywistości i jaka jest tego wartość. Nauka jest ogromnym przedsięwzięciem, ale i częścią mego losu i to moje w niej uczestnictwo muszę poddać krytycznemu oglądowi. </p><p><span> </span><span> </span>Świadoma twórczość naukowa chce znać swoją wartość i rozumieć swoje ograniczenia, i nie wystarcza jej bezgraniczne zaufanie autorytetom oraz perfekcyjne, acz nierefleksyjne przyswojenie sobie metody uprawnianej dyscypliny. Nie istnieje wspólnie akceptowane określenie tego, co naukowe, co jest prawdziwą nauką, a co nią nie jest. Długie i wyczerpujące spory na ten temat daty mizerne rezultaty. Każdy z nas ma własną wizję nauki, nawet jeśli wspólnie stosujemy taką samą technikę badawczą. Przywykliśmy, że "naukowy" znaczy tyle, co wartościowy i pewny i w efekcie mamy sytuację, gdzie słowo to bezkarnie nadużywane służy jako parawan dla działalności pozornej, która nie poszerza horyzontów poznania. Ale gdzie w nauce rozpoczyna się prawdziwe poznanie? Jaka praca stanowi do niego istotny przyczynek? W którym miejscu sytuuje się moja działalność? Na ile przyczynia się ona rzeczywiście do poznania świata, a na ile podtrzymuje tylko żywotność uzyskanych już wyników? Może jestem po prostu niepotrzebny? Widać, że tak postawione pytania domagają się rozstrzygnięć osobistych - wiodą ku rozpoznaniom etycznym. Myślę też, że ostateczna wartość pytań o metodologię na tym właśnie polega: na doprowadzeniu do pytań natury etycznej i żądaniu wiążących dla postępowania odpowiedzi.</p><p> Kto wie, czy współczesnej nauce najbardziej potrzebna nie jest moralność, ale nie ta narzucana z góry, lecz taka, która rośnie z refleksji nad tym, co czynię w obliczu zobowiązań, które Prawda stawia przede mną? </p><div style="text-align: right;">Marian Grabowski</div>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-73380772898834691702020-09-23T15:44:00.001+02:002023-04-23T17:15:23.501+02:00Wiara i rozum w rozwiązywaniu problemów egzystencjalnych przez młodzież<h2><a href="https://pracezteologii.czest.pl/wiara-i-rozum-w-rozwiazywaniu-problemow-egzystencjalnych-przez-mlodziez/">https://pracezteologii.czest.pl/wiara-i-rozum-w-rozwiazywaniu-problemow-egzystencjalnych-przez-mlodziez/</a></h2><div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn2" style="mso-element: footnote;">
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-51893079541612687022020-07-24T15:37:00.002+02:002023-04-23T17:18:59.942+02:00Różne koncepcje wzajemnej relacji rozumu i wiary<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowRevisions/>
<w:DoNotPrintRevisions/>
<w:DoNotShowMarkup/>
<w:DoNotShowComments/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:DoNotShowPropertyChanges/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><div class="MsoBodyText2" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><div class="MsoBodyText2" style="line-height: 150%;"><a href="https://pracezteologii.czest.pl/rozne-koncepcje-wzajemnej-relacji-rozumu-i-wiary/">https://pracezteologii.czest.pl/rozne-koncepcje-wzajemnej-relacji-rozumu-i-wiary/</a></div></div><div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn9" style="mso-element: footnote;">
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-81675346080881692702020-06-19T17:11:00.002+02:002020-06-19T17:12:59.675+02:00Filozoficzne dzieje Szczecina - Wolfhart PannenbergKontynuując szkic o filozoficznych dziejach Szczecina, a ściślej o filozoficznych dziejach jego byłych mieszkańców, chciałbym poświęcić nieco uwagi Wolfhartowi Pannenbergowi, współzałożycielowi kręgu heidelberskiego, pierwszej ewangelickiej szkoły teologicznej w powojennych Niemczech zrywającej z jednej strony z potężną tradycją teologii dialektycznej Karla Bartha oraz Rudolfa Bultmanna, prezentujących w sposób nazbyt jednostronny rolę objawienia w doświadczeniu religijnym (sola fide, sola gratia). Z drugiej zaś pokazującej braki średniowiecznego pojęcia analogii. Archimedejskim punktem podparcia tej krytyki staje się pojęcie dziejowości.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Dziejowości rozumianej nie w wymiarze filozofii egzystencjalnej, jako jednorazowy akt wyboru, lecz dziejowości rozumianej w sposób diltheyowski czy bergsonowski, jako jedność czasowa indywidualnego a dalej społecznego i historycznego życia ludzkiego, będącego przecież nie tylko patetycznym ciągiem wyborów, lecz również ciągiem doświadczeń przypadkowych, mających miejsce bez aktywnego udziału człowieka, a układających się we wspólną całość, stanowiącą o tożsamości człowieka. Poglądy te znalazły swój wyraz w dziele zbiorowym członków grupy Objawienie jako dzieje (Offenbarung als Geschichte, 1961). Pannenberg świadomie nawiązując do diltheyowskiej kategorii znaczenia, pokazuje jak pojedyncze fakty objawienia czerpią swoje znaczenia z aktualnej całości, w którą się wpisują. Znaczenia poszczególne definiowane są z perspektywy aktualnie antycypowanego kontekstu życia jednostkowego, społecznego a wreszcie historycznego. Pannenberg stojąc na fundamentach hebrajskiego rozumienia rzeczywistości, uznającego procesualny charakter rzeczywistości oraz skończoność ludzkiego doświadczenia, staje się zagorzałym przeciwnikiem systemów roszczących sobie prawo do ostateczności i absolutności poznania. Proponuje on w ich miejsce nieustający wysiłek ciągłego tworzenia projektów całościowego sensu. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Hermeneutyka proponowana przez Pannenberga, używając rozróżnień ricoeurowskich, wpisuje się w nurt tradycji hermeneutyki eschatologicznej, rozumiejącej świat nie z perspektywy arche, perspektywy absolutnego wzorca i prototypu rzeczywistości, lecz z perspektywy tego, co nadejdzie, unicestwiając swym nadejściem wszelka racjonalną prognozę i rachunek (porównaj Heideggerowską czasowość niewłaściwą, odsłaniająca sens bycia naocznego i przedmiotowego zdominowanego teraźniejszością oraz czasowość właściwą odsłaniająca sens bycia dziejowego zdominowanego przyszłością). <br />
<br />
Drugim bardzo ważnym wątkiem myśli Pannenberga stała się antropologia, której Pannenberg poświecił kolejne prace: Was ist der Mensch?, Gottesgedanke und menschlische Freiheit, Die Bestimmung des Menschen (Przeznaczenie człowieka, 1978), Anthropologie in theologischer Perspektive (Antropologia w perspektywie teologicznej, 1983) oraz drugi tom Systematische Theologie (Teologia systematyczna, 1991). Dzieła te obok antropologii Schelera, Gehlena czy Plessnera stanowią istotny wkład do współczesnej myśli antropologicznej. Pannenberg w sposób zupełnie nie dogmatyczny, czerpiąc niejednokrotnie z dorobku nauk szczegółowych analizuje takie fenomeny jak: mowa ludzka, otwartość człowieka na świat ponad jego egocentrycznym zawężeniem czy wspomniana powyżej historyczność generująca postawę ufności do życia. W sposób raczej fenomenologiczny szkicuje on pewien model człowieka, który dzięki swej uniwersalności świetnie opisuje również sferę doświadczenia religijnego. </div>
<div>
<br />
O nieortodoksyjności tego myśliciela ewangelickiego przecież, świadczyć może krytyka teologii protestanckiej koncentrującej się na etycznych problemach winy i przebaczenia, a pomijającej niemalże całkowicie problemy rozumienia świata czy społecznego charakteru rzeczywistości ludzkiego istnienia. Pannenberg jest w tym względzie uczniem Maxa Schelera, pokazującego jak emancypacja jednostki zapośredniczona jest w strukturze życia społecznego. </div>
<div>
<br />
Ostatni wątek myśli Wolfharta Pannenberga, na który chciałbym zwrócić tutaj uwagę, dotyczy stanu naszej kultury postrzeganej z perspektywy chrześcijaństwa. Ten wątek to w pewien sposób kontynuacja refleksji nad dziejowością, stanowiącą modus vivendi myśli Pannenberga. Tutaj wpisują się prace upatrujące, zgodnie z myślą Hegla, genezy idei wolności jednostki, nie w ideałach Oświecenia, lecz w doświadczeniu religijnym, czy prace przedstawiające sekularyzację nie jako porzucenie wiary, lecz jako krytykę jej instytucjonalnego wynaturzenia. </div>
<div>
<br />
Myślę, że najlepszą prezentacją myśli Panneberga byłby wizyta profesora w rodzinnym Szczecinie połączona z cyklem jego wykładów. Kto wie, przyszłość pokaże.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI6XrKL_L45lhADKsncrY2ZzSWAU4nyarsjw7RLCXuOoXVLwDl26E5BcMbGgyHSH-4A9Vl0WDYqKMpc-tIj2P08LfWtnYZMdFmQD2tb5TRugJ67Mr9yxtEp-dQ_arHkl0fMdOmxw7JreB5/s582/autor.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="27" data-original-width="582" height="18" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI6XrKL_L45lhADKsncrY2ZzSWAU4nyarsjw7RLCXuOoXVLwDl26E5BcMbGgyHSH-4A9Vl0WDYqKMpc-tIj2P08LfWtnYZMdFmQD2tb5TRugJ67Mr9yxtEp-dQ_arHkl0fMdOmxw7JreB5/s400/autor.jpg" width="400" /></a></div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-10064067678535158232020-06-15T15:48:00.002+02:002023-04-23T17:21:14.280+02:00Pochodzenie religii<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowRevisions/>
<w:DoNotPrintRevisions/>
<w:DoNotShowMarkup/>
<w:DoNotShowComments/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:DoNotShowPropertyChanges/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><h3 style="text-align: left;"><span style="font-size: 18.72px;"><a href="https://pracezteologii.czest.pl/pochodzenie-religii/">https://pracezteologii.czest.pl/pochodzenie-religii/</a></span></h3><div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn2" style="mso-element: footnote;">
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-44926903047708621872020-05-08T15:35:00.002+02:002023-04-23T17:22:24.431+02:00Rozwój pojęcia filozofia<a href="https://pracezfilozofii.ovh/rozwoj-pojecia-filozofia/">https://pracezfilozofii.ovh/rozwoj-pojecia-filozofia/</a><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowRevisions/>
<w:DoNotPrintRevisions/>
<w:DoNotShowMarkup/>
<w:DoNotShowComments/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:DoNotShowPropertyChanges/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-2579992789828632722020-04-29T16:40:00.000+02:002020-04-29T16:40:27.144+02:00Granice Odpowiedzialności<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]--><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Odpowiedź typu: "wiem, dopóki nie
pytasz" niewątpliwie stanowi jeden z ciekawszych fenomenów w historii
myśli europejskiej. Przyjmuje się powszechnie, że po raz pierwszy udzielił jej
w XI księdze Wyznań św. Augustyn, rozważając istotę czasu i czasowości. W
filozofii nowożytnej przyjmuje się na ogół, że odpowiedź taka staje się
prawomocna w sytuacjach, gdy musimy rozważać kwestie odnoszące się do poznania
intuitywnego. Jest więc ona na miejscu gdy pytamy: "jak smakuje
woda?", "czemu Cię to tak śmieszy?", "dlaczego uważasz, że
róża jest piękna?". Odpowiadając można pytającemu dać do spróbowania wodę
lub pokazać kwiat. Czy na podobnej zasadzie - zapytuje retorycznie Jacek Filek
- dałoby się rozstrzygnąć dylemat odpowiedzialności?<br />
<br />
Odpowiedzialność to bardzo trudne i wcale nie
oczywiste pojęcie. Jestem głęboko przekonany, że do dziś można byłoby znaleźć
ludzi (na przykład wśród starszych mieszkańców odległych wiosek), którym nie
kojarzyłoby się ono z niczym, a których życie, nawet z naszego, "nowoczesnego"
punktu widzenia, mogłoby uchodzić za wzór cnót moralnych. Czy
"edukując" takiego "niewinnego prostaczka" w zakresie
etyki, moglibyśmy mu wyjaśnić, czym jest odpowiedzialność poprzez odwołanie się
do określonego zjawiska, na tej samej zasadzie, na jakiej istotę słodyczy da
się wyjaśnić wkładając kostkę cukru do ust?<br />
<br />
Oczywiście nie, gdyż odpowiedzialność, przynajmniej w
takim znaczeniu, jakie nadają temu słowu wykształceni Europejczycy, nie jest
nazwą jakiegoś zjawiska, lecz tylko sposobem wyobrażania sobie pewnych procesów
zachodzących w świecie wartości moralnych. Lub może inaczej: odpowiedzialność
nie jest nazwą zjawiska koniecznego na mocy praw przyrody, lecz tylko
określeniem pewnego zachowania charakteryzującego istotę żywą, gdy zaś mówimy o
specyficznym fenomenie zwanym odpowiedzialnością moralną, istota ta musi być
równocześnie uznana za rozumną i poczytalną.<br />
<br />
W tym kontekście dyskursywna odpowiedź na pytanie o
istotę zjawiska odpowiedzialności nie wydaje mi się nawet zbyt trudna. Kategorię
"odpowiedzialny" z powodzeniem można tu przecież zastąpić kategorią
"winny". Na płaszczyźnie myślenia potocznego zapewne z łatwością
"dogadałbym się" z owym starym wieśniakiem co do tego, iż ktoś, kto
na przykład spadając ze schodów w trakcie pierwszego w życiu ataku epilepsji
podciął komuś innemu nogi, przyprawiając go o uszkodzenie ciała, nie może być
uznany za winnego, winny będzie natomiast ktoś, kto po pijanemu spowodował
wypadek drogowy. Ten drugi mógł nie pić, pierwszy nie mógł nie dostać ataku. Prostemu
człowiekowi trudniej zapewne będzie wytłumaczyć, że nie jest winny
schizofrenik, który dopuścił się zabójstwa. Tu niestety często usłyszymy
odpowiedź "chory, nie chory, ja bym go powiesił". Postawa taka może
być jednak tłumaczona po prostu nieznajomością zjawiska lub trudnością jego
identyfikacji: rozstrzygnięcie, do jakiego stopnia chodzi o działanie
zdeterminowane chorobą, do jakiego zaś o złą wolę w przypadku chorób
psychicznych, jest przecież o wiele trudniejsze aniżeli wówczas, gdy rozważamy determinujące
nasz los przyczyny mechaniczne lub fizjologiczne.<br />
<br />
Również zdefiniowanie kategorii odpowiedzialności w
takim znaczeniu, w jakim używa jej etyka filozoficzna, nie powinno sprawić nam
większych kłopotów, choć w sensie merytorycznym definicja taka nie wykroczy
daleko poza opisane wyżej wyjaśnienie potoczne. Mistrz definicji
filozoficznych, Rudolf Eisler, na określenie odpowiedzialności (hasło
Zurechnung, jego zdaniem synonimiczne z Verantwortlichkeit) przytacza
następującą, przynajmniej dla mnie zadowalającą, definicję: "Dające się
osądzić przypisywanie osobie czynu, jako wynikającego z jej wpływu, zwłaszcza
zaś z jej woli, zamiaru, charakteru lub usposobienia (odpowiedzialność
zewnętrzna, psychologiczna i podlegająca karze)" <i>(Rudolf Eisler, Handwörterbuch
der Philosophie, Berlin 1922, s. 776)</i>.<br />
<br />
Uważam, że kłopot nie polega więc na niemożności
określenia, czym jest odpowiedzialność i co jej podlega. W tym względzie
wystarczy się odwołać do uniwersalnego klucza, jakiego dostarcza Kantowska trzecia
antynomia czystego rozumu. Zgodnie z jej literą odpowiedzialności podlegałyby
działania wynikające z przyczynowości wolności, nie podlegałyby jej zaś te,
które są efektem przyczynowości determinującej. Oczywiście powyższe
rozróżnienie zawsze miało wymiar czysto ramowy: jeśli bowiem można sobie łatwo
wyobrazić oddziaływania naszego ciała na zjawiska zewnętrzne, będące wyłącznie
efektem przyczyny determinującej (jak w owym ataku epilepsji), to działań
dających się jednoznacznie zidentyfikować jako wyłącznie efekt wolnego wyboru
podmiotu wyobrazić sobie nie sposób. Z tego względu nigdy ostatecznie nie
rozstrzygnięto, w jakim sensie, gdy idzie o czyn jednostki, winna jest sama
jednostka, w jakim zaś "winne" są jej zdrowie, społeczeństwo, z którego
wyrasta, rodzina, która ją wychowała, wreszcie prawa biologii i fizyki.<br />
<br />
W czasie, gdy Kant formułował trzecią antynomię, jedno
wszakże wydawało się jasne: oddziaływania będące efektem determinującego wpływu
czynników zewnętrznych to procesy zachodzące zgodnie z prawami przyrody,
utożsamianymi z mechaniką. Przyczynowość wolności dotyczy tu z kolei
samorzutnych oddziaływań istot żywych, wśród których należało jeszcze wyróżnić
świadome i dobro-wolne, a nie tylko samo-wolne działania istot żywych i
rozumnych.<br />
<br />
Taki był sens słynnej sentencji z Krytyki czystego
rozumu, umieszczonej potem na grobie filozofa: "Niebo gwiaździste nade
mną, a prawo moralne we mnie." Niebo oznaczało nie tylko i nie dosłownie
nieboskłon, rozciągający się nocą nad naszymi głowami. Było ono alegorią
wszelkich zjawisk zachodzących na mocy determinującego mechanizmu praw natury -
zjawisk, za które nie jesteśmy odpowiedzialni nawet wówczas, gdy jednym z ogniw
owego determinującego łańcucha staje się nasze ciało lub nasza psychika.<br />
<br />
Prawo moralne we mnie to z kolei najwyższa formuła
działania wolnego, ale zarazem rozumnego, identyfikowana przez Kanta z
imperatywem kategorycznym.<br />
<br />
Filozofowie Oświecenia byli jeszcze w tej komfortowej
sytuacji, że wychodząc z założenia uniwersalności mechanicystycznego modelu
determinizmu w odniesieniu do zjawisk przyrody, determinizmowi temu
przeciwstawiali przyczynowość wolnego, rozumnego (lub bezrozumnego) działania.
To ostatnie podlegało odpowiedzialności w aspekcie prawa: moralnego, jurysdycznego
oraz politycznego (w koncepcjach Oświecenia naród stawał się także wolnym
podmiotem i również można było orzekać o jego winie).<br />
<br />
Filozofia praktyczna, ugruntowana na modelu tworzonym
przez tę antynomię, utraciła swą aktualność już na początku dziewiętnastego
wieku. Okazało się wówczas, że zasady mechaniki nie dostarczają bynajmniej praw
wyjaśniających w sposób uniwersalny zjawiska przyrody - choćby tylko
nieożywionej. Tym samym stracił znaczenie jeden z członów antynomii - ten, w
którym mówiło się o determinizmie. W konsekwencji koncepcja przyczynowości
wolności przeciwstawiana przyczynowości mechanicznej, taka, jaką preferowała
jeszcze filozofia Oświecenia, straciła swe ontologiczne uzasadnienie. Światy
przyrody i wolności, które chyba po raz ostatni w historii ludzkiej myśli udało
się tu sprowadzić na wspólną płaszczyznę, bodaj właśnie przez antynomię, tym
razem rozeszły się definitywnie.<br />
<br />
Sytuacja, w jakiej znalazła się współczesna filozofia
praktyczna (mam tu na myśli filozofię moralności, prawa i polityki), z pewnego
punktu widzenia mogłaby więc uchodzić za absurdalną. Z jednej strony wszelkie
nauki prawne wciąż opierają się na kryterium rozróżnienia działań wolnych i
działań zdeterminowanych, przy czym podkreśla się, że tylko te pierwsze podlegają
odpowiedzialności. Rozróżnienie tego, co wolne, od tego, co zdeterminowane, ma
jednak wymiar czysto praktyczny: określone jest przez formułki i ustalenia,
często stanowiące uogólnienie obserwacji (na przykład w medycynie, zwłaszcza w
psychiatrii). Równocześnie na płaszczyźnie czystych nauk przyrodniczych,
zwłaszcza w fizyce teoretycznej, kategoria oddziaływania determinującego w tym
sensie, jaki powszechnie akceptowano w Oświeceniu, straciła rację bytu, a
przynajmniej wymiar uniwersalności. W ten sposób na najważniejsze pytanie
filozofii praktycznej: "do którego poziomu mikrostruktury świata można
mówić wyłącznie o oddziaływaniach zdeterminowanych, a od którego już o
działaniach wolnych?" nauka współczesna nie tylko nie udziela nam w miarę
zadowalającej odpowiedzi, ale nawet nie potrafi jasno sprecyzować obszaru, na
którym powinno być ono zadane (co jeszcze w Oświeceniu było możliwe).<br />
<br />
Powyższy stan rzeczy musiał oczywiście w sposób
znaczący odbić się na naszym sposobie rozumienia pojęcia odpowiedzialności.
Pojęcie to w dalszym ciągu zachowało swoje podstawowe, aczkolwiek bardzo
"anachroniczne" znaczenie w naukach prawnych. Anachroniczne, bo z
jednej strony uznaje się tu bezwzględną konieczność pociągania podmiotu do
odpowiedzialności za skutki działań wolnych (czyli takich, od których podmiot
mógł się powstrzymać), z drugiej zaś nie tylko nie udaje się rozstrzygnąć,
jakie jest ostateczne kryterium odróżniające działania wolne od
zdeterminowanych, ale najczęściej podkreśla się, że kryterium takiego być może
w ogóle nie da się ustalić. Współczesne prawo dla swego uzasadnienia rzadko już
poszukuje korzeni metafizycznych - ich miejsce najczęściej zajmuje argumentacja
pragmatyczna, nawiązująca do koncepcji umowy społecznej.<br />
<br />
W dziedzinie moralności kategoria odpowiedzialności
staje się jeszcze bardziej "podejrzana". Wprowadzając ją praktycznie
musielibyśmy przyjąć jeden z dwu skrajnych modeli: albo Jaspersowską koncepcję
sytuacji granicznych, gdzie winni jesteśmy zawsze i praktycznie za wszystko,
albo Nietzscheańską deklarację aktywnego nihilizmu, w ramach której kategorię
odpowiedzialności odrzuca się w ogóle, gdyż świat wiecznego stawania się jest
"konstytutywnie niewinny".<br />
<br />
W perspektywie filozofii prawa problem jest więc
stosunkowo prosty do rozstrzygnięcia: granice odpowiedzialności formułują
przepisy, ustalone na bazie umowy społecznej. W etyce sytuacja staje się o
wiele bardziej złożona, gdyż podmiot ma być swym własnym sędzią.<br />
<br />
I tutaj stajemy wobec fundamentalnego pytania: czy
ktoś, komu - jak by powiedział Lévinas twarz skrzywdzonego nie przeszkadza
być podłym, może być za to odpowiedzialny?<br />
<br />
Osobiście sądzę, że chyba jednak nie. Brak sumienia
jest dla dolegliwością do pewnego stopnia analogiczną do krótkowzroczności lub
wady serca. Jest nieszczęściem, tym tragiczniejszym, że dotyka nie tylko tego,
komu przypadło w udziale, ale również tych, z którymi ten ktoś się styka.<br />
<br />
Pytanie o odpowiedzialność moralną w istocie
sprowadzałoby się więc do pytania: czy jesteś w stanie być swym własnym sędzią.
Jeśli tak, to wówczas zawsze jesteś odpowiedzialny sam przed sobą, zyskując
przywilej ustawicznego poczucia winy, a więc nieszczęścia. Jeśli nie, to ta
Twoja niemożność przybiera formę kalectwa - za skutki kalectwa zaś
odpowiedzialnym być nie można. Chyba że się je samemu spowodowało.<br />
<br />
Bez względu na to, jaką przyjmiemy linię
interpretacyjną, próba ostatecznej odpowiedzi na pytanie o sens zjawiska
odpowiedzialności musi się wiązać z możliwością odpowiedzi na pytanie o istotę
zjawiska wolności. Tu natomiast, przynajmniej w perspektywie czysto
metafizycznej, sytuacja wygląda beznadziejnie.<br />
<br />
"Czy można bezkrytycznie przystać na zastany
stereotyp myślowy, wedle którego wolność jest warunkiem
odpowiedzialności?" "Czy rzeczywiście wolność jest tu czymś
wcześniejszym, czego spełnienie umożliwia odpowiedzialność?" - zapytuje
Jacek Filek.<br />
<br />
To oczywiście bardzo ważne pytania, zaś odpowiedź na
nie uwarunkowana jest już przez sposób ich postawienia.<br />
<br />
W perspektywie metafizycznej, czysto dyskursywnej,
odpowiedzialność na pewno jest fenomenem wtórnym w stosunku do wolności:
działanie nie wypływające z przyczynowości wolności odpowiedzialności nie
podlega. Problem w tym, że jakkolwiek nauki teoretyczne nie dostarczają nam
ostatecznego kryterium wyróżniającego tak zwane działania wolne, to nauki
praktyczne żądają od nas, abyśmy dokładnie sprecyzowali okoliczności i
mechanizmy pociągania do odpowiedzialności. Jakie więc mamy prawo kogokolwiek
do niej pociągać, skoro nie wiemy, czy w ogóle jego działania wypływały z
przyczynowości wolności?<br />
<br />
Tutaj odwołujemy się do rozstrzygnięcia, jeśli wolno
użyć takiej nazwy, ogólnopragmatycznego. W bardzo wielu sytuacjach potrafimy
przecież intuitywnie, mocą uogólnienia pewnych doświadczeń określić, czy jakieś
działania żywych istot podlegają możliwości wolnego wyboru, czy też nie. Wiemy
na przykład, że nie ma sensu winić kota za to, że upolował ptaka - w tym
wypadku uznajemy, iż postępowanie zwierzęcia determinował zew natury niezależny
od wyboru. Ale wiemy też, że kota można uczynić "odpowiedzialnym" za
to, iż na przykład samowolnie buszuje w szafce z jedzeniem.<br />
<br />
Również w przypadku człowieka, jedynej znanej nam
istoty rozumnej i poczytalnej, przytoczenie a posteriori przykładów zachowań
wolnych i nie-wolnych, a więc podlegających i nie podlegających
odpowiedzialności, bardzo często nie przysparza nam żadnych trudności. Problem
w tym, że owe obserwacje a posteriori, obojętne, czy na poziomie doświadczenia
potocznego, czy - powiedzmy - badań psychologicznych, zawsze muszą odnosić się
do konkretnego przypadku. I jakkolwiek często już na pierwszy rzut oka ich
wynik jest zupełnie jednoznaczny, to przecież zdarzają się też wypadki, gdy
nawet najbardziej doświadczeni psychiatrzy nie są w stanie rozstrzygnąć, czy
jakiś czyn badanego pacjenta był efektem wolnego wyboru, czy też choroby lub
specyficznego uwarunkowania organizmu. Czy na przykład uczynki ekshibicjonisty
powodowane są popędem biologicznym, czy też stanowią efekt wolnego wyboru
uczynku sprawiającego przyjemność? Psychiatra stwierdziłby, że nie jest tu
możliwa żadna stanowcza odpowiedź i że wszystko zależy od konkretnego
przypadku.<br />
<br />
Wydaje się, że z przytoczonych powyżej powodów należy
raczej odrzucić kategorię odpowiedzialności jako fenomenu pierwotnego. W jej
miejsce należałoby wprowadzić kategorię odpowiedzialności opartej na
praktycznym czy też intuitywnym rozpoznaniu zakresu wolności postępowania. Bez
takiego pierwotnego, chociażby nawet prowizorycznego rozpoznania, przypisywanie
jakiejkolwiek odpowiedzialności byłoby niemożliwe.<br />
<br />
Wszystkie powyższe dywagacje w żadnym stopniu nie
odnoszą się do zagadnienia kluczowego, jakim jest ostateczne rozstrzygnięcie, w
jakiej mierze zjawiska zachodzące w świecie są efektem przejawiania się jakiejś
przyczynowości wolności samej w sobie, w jakiej zaś determinizmu. Rozwikłanie
powyższego dylematu umożliwiłoby odgórne rozstrzygnięcie całego szeregu bardzo
istotnych kwestii, w tym właśnie kwestii odpowiedzialności. Nie wydaje się
jednak, abyśmy w ogóle byli w stanie je uzyskać.</span><i><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> </span></i><br />
<br style="mso-special-character: line-break;" /><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
<i>Miroslaw Żelazny</i></span><br style="mso-special-character: line-break;" /><span style="color: darkblue; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">
</span>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-42962494110482823512020-04-14T12:32:00.001+02:002023-04-23T17:23:20.914+02:00Fenomenologia religii Gerardusa van der Leeuw`a.<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowRevisions/>
<w:DoNotPrintRevisions/>
<w:DoNotShowMarkup/>
<w:DoNotShowComments/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:DoNotShowPropertyChanges/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><a href="https://pracezfilozofii.ovh/fenomenologia-religii-gerardusa-van-der-leeuwa/">https://pracezfilozofii.ovh/fenomenologia-religii-gerardusa-van-der-leeuwa/
</a>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-74133521011487301312020-03-20T16:38:00.002+01:002020-03-20T16:39:44.644+01:00Prawda w Etyce i Prawda w Estetyce<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]--><span style="color: darkblue; font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"> Od czasów starożytnych za naczelny cel
filozofii uznano dążenie do rozjaśnienia sensu trzech podstawowych idei:
prawdy, piękna i dobra. Gdybyśmy te trzy idee ustawili w trzech kątach trójkąta
równobocznego idea prawdy jako naczelna i wszechogarniająca usytuowana byłaby w
górnym wierzchołku. Piękno i dobro symbolizowałyby natomiast dwie naczelne
wartości świata ludzkiego, ku którym prawda miałaby zmierzać. W ostatecznym
rozrachunku celem filozofii miałaby być odpowiedź na pytanie co jest prawdą
dobra i piękna.<br />
<br />
W niniejszym, krótkim artykule z konieczności
abstrahować będziemy od problemu, że zarówno idea piękna jak i idea dobra
oznaczają tylko pewien ogólny horyzont zawierający w sobie inne wartości. I tak
w idei dobra moglibyśmy jako elementy składowe wyróżnić takie wartości, jak
zacność, uczciwość, szczerość, bezinteresowność i wiele innych. Pojęcie piękna
w takim znaczeniu, w jakim używał go Platon, w kulturze współczesnej chyba już
nie funkcjonuje. Jeśli bowiem mówimy o takich wartościach estetycznych, jak
wzniosłość, wdzięk, tragizm, czy śmieszność zdajemy sobie sprawę, że nie
stanowią one części składowych idei piękna lecz raczej same z siebie tworzą
idee alternatywne. Trudność w zestawieniu piękna i dobra najwyraźniej
uwidacznia się, gdy zauważymy, że inaczej aniżeli w przypadku pary
przeciwieństw zło - dobro, przeciwstawienie piękna i brzydoty nie ma sensu. W
etyce zło jest wartością negatywną, w estetyce - brzydota nie koniecznie musi
być uznawana za wartość negatywną, przeciwstawioną pięknu. Często staje się ona
właściwym celem wysiłku twórców, którzy obrazując ją tworzą wielkie i cenne
arcydzieła (przypomnijmy bodaj późne obrazy Goyi).<br />
<br />
Jak jednak zaznaczyliśmy, rozważanie tych kwestii nie
może mieć miejsca w ramach niniejszego, krótkiego artykułu. I dlatego pojęcia
piękna będziemy tu używali na oznaczenie pewnej reprezentatywnej wartości,
najczęściej związanej z estetyką, choć, o czym nie należy zapominać, bynajmniej
nie wartości jedynej. Przedmiotem etyki i estetyki stają się takie cechy
otaczających nas zdarzeń i przedmiotów, które określamy mianem wartości.
Współcześnie, wśród wielu niemodnych a bardzo ważnych dla ludzkiego ducha
dyscyplin filozoficznych, na jednym z pierwszych miejsc należałoby wymienić
teleologię. To ona właśnie rozstrzygała problem czym cechy otaczającego nas
świata, zwane wartościami, różnią się od cech, którym tego określenia nie
przypisywalibyśmy. W największym uproszczeniu zarysowane w powyższym zdaniu
rozróżnienie dałoby się określić następująco: wartości są to cechy chciane lub
nie chciane przez człowieka, a więc cechy, do których mamy stosunek
wolicjonalny. Wnikliwy czytelnik natychmiast zwróciłby w tym miejscu uwagę, że
istota ludzka nie dysponuje właściwie zdolnością bezintencjonalnego
postrzegania świata w związku z czym trudno mówić o cechach, które nie byłyby
wartościami. Ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii znów wykracza nie tylko
poza ramy niniejszego artykułu, ale zdaje się stanowić nierozerwalną trudność
dla całej europejskiej filozofii. Nie sprostał jej nawet Husserl, który
rozwiązaniu jej poświęcił znaczną, jeśli nie większą część, swego wysiłku
filozoficznego.<br />
<br />
W nastawieniu potocznym nie sięgamy jednak tak głęboko
i nasze myślenie nie rozbija się o takie zasadnicze trudności. Przyjmujemy, że
na przykład kolor śniegu jest własnością, której nie przypisujemy żadnej
wartości. Natomiast piękny obrazek wiszący na ścianie naszego pokoju jest taką
wartością. Analogicznie nie jest dla nas wartością wyraz twarzy sprzedawczyni
wydającej nam resztę pieniędzy w czasie zakupów w sklepie. Jest nią natomiast
piękna twarz miłej nam osoby.<br />
<br />
Jakkolwiek więc Husserl lub Kant wykazywaliby słabość
takiego stanowiska, gdy idzie o głębszą analizę filozoficzną w życiu codziennym
przyjmujemy, że na przykład cechy przedmiotów badań naukowych nie są
wartościami, bo nie są chciane czy nie chciane, lecz po prostu są, natomiast
cechom ocenianych przez nas zachowań ludzkich lub pięknych zjawisk, jako
chcianych bądź nie chcianych, przysługuje określenie wartości.<br />
<br />
Etyka i estetyka zajmują się wobec tego w dużej mierze
opisem świata nie takiego, jakim on jest, ale jakim chcielibyśmy aby był. Ideał
dobra moralnego lub ideał piękna bardzo często przekracza ramy naszych dokonań
czy doświadczeń empirycznych.<br />
<br />
Tu rodzi się pytanie czy w takim razie w ogóle
istnieje coś takiego jak prawda w etyce lub estetyce. W najbardziej obrazowy
sposób wątpliwość tę zaprezentował Ludwik Wittgenstein, zwracając uwagę, że o
ile w nauce gwarancją prawdy jest efektywna odpowiedź na pytanie jaki świat z
konieczności być musi, o tyle w dziedzinie etyki odpowiedź taka okazuje się
prawie zawsze niemożliwa. Jeśli przez zło rozumieć będziemy efekt mechanicznego
oddziaływania praw natury, odpowiedź na pytanie, co człowiek czynić powinien a
czego nie powinien, często okazuje się prosta. Gdybym przykładowo udzielił komuś
rady "nie wsadzaj ręki do wrzątku", zaś ten ktoś spytałby "a co
będzie jeśli to zrobię", odpowiedź zabrzmiałaby "zrób, to
zobaczysz". Jeśli jednak powiem komuś "nie bądź bezdusznym
egoistą", to na jego pytanie "a co się stanie, jeśli będę egoistą'
nie znajdę już żadnej odpowiedzi. Życie codzienne uczy nas, że nadzieja, iż w
życiu doczesnym nagrodą za szlachetne zachowanie jest szczęście osobiste,
okazuje się być nadzwyczaj złudną. Znamy przykłady wielu szlachetnych, którzy
za swą szlachetność zapłacili najwyższą cenę, a najbardziej wymownym przykładem
może być tu los Jezusa Chrystusa. Znamy też przykłady łajdaków, których życie
układało się bardzo szczęśliwie i za wyrządzone zło nigdy nie spotkała ich
kara. W ostatecznym rozrachunku okazuje się więc, że zbudowanie królestwa
szczęśliwości w życiu doczesnym nie jest możliwe, zaś marzenie o ujednoliceniu
idei moralności z ideą szczęśliwości wiążemy z nadzieją na życie w zaświatach.
Wynika stąd znana i okrutna prawda: jeśli Boga nie ma wszystko wolno. Prawdę tę
wielokrotnie napotykamy w najróżniejszych koncepcjach amoralistycznych,
propagowanych, aż do II Wojny Światowej, a dzisiaj nie tyle nieuzasadnionych i
nie mających zwolenników, ile praktycznie zdemoralizowanych i niemodnych.<br />
<br />
Współcześni zwolennicy postmodernizmu niechętnie więc
przyznają, że propagowany przez nich kulturowy relatywizm wszelkich wartości, w
praktyce musiałby oznaczać również relatywizm wartości moralnych. Przy
założeniu skrajnego relatywizmu wartości, praktycznie dopuszczana, a nawet
oczywista, mogłaby być teza, że prawda, iż ludzi nie należy mordować z powodu
przynależności rasowych lub wyznaniowych przekonań, jest prawdą relatywną, bo z
punktu widzenia innych realiów kulturowych masowe ludobójstwo jest moralne, a
nawet stanowi formę ulepszenia ludzkiego rodzaju.<br />
<br />
Zwolennicy modnej dzisiaj krytyki fundamentalizmu jako
rzekomego zagrożenia ludzkości zapominają, że twórcy i ideologowie narodowego
socjalizmu, głosili właśnie relatywizm podstawowych wartości, kulturową
względność prawdy, amoralizm (symptomatyczna może być tu lektura czołowego
ideologa narodowego socjalizmu Rosenberga).<br />
<br />
O ile jednak po okrucieństwach ostatniej wojny
światowej otwarte propagowanie relatywizmu wartości etycznych okazuje się, w
jakimś sensie, nie na miejscu. O tyle czasy współczesne nie mają większych
skrupułów w głoszeniu skrajnego relatywizmu wartości estetycznych. Linia
rozumowania przebiega tu mniej więcej następująco. Po pierwsze nie ma czegoś
takiego jak piękno, wszystkim ludziom podoba się coś, co nie podoba się innym.
Po drugie w wyniku umowy społecznej (której mechanizmu postmoderniści nie
potrafią jednak zrekonstruować), oraz gier interesu, pewnym zjawiskom
przypisane zostaje określenie pięknych bądź brzydkich. Zwolennik antyestetyki
głoszący konieczność dekonstruowania ogólnoludzkich wartości nie musi się
obawiać, że spotkają go podobne zarzuty jak zwolennika amoralności. Odwrotnie,
będzie poszukiwał domniemanego niebezpieczeństwa wynikającego z faktu, że
rzekomo ktoś komuś chce narzucić swoje przekonania estetyczne, tak jak gdyby
takie narzucanie w praktyce mogłoby być w ogóle możliwe.<br />
<br />
Z drugiej strony filozof zajmujący się nieczęsto już
dziś spotykaną dziedziną, nazwaną estetyką psychologiczną, bez przerwy będzie
się spotykał z oczywistym zarzutem, że prawd w rodzaju "to zjawisko jest
piękne" udowodnić się nie da. A jeśli tak, to jaką wartość mają jego
dociekania i w jakim sensie w dziedzinie estetyki można w ogóle mówić o
istnieniu prawdy. Jak zauważyliśmy powyżej analogiczny zarzut, choć w zupełnie
innej perspektywie, można byłoby postawić etykowi. Wybitny żydowski chemik z
łatwością udowodniłby hitlerowskiemu oprawcy, że cyklon-B działa zabójczo na
ludzki organizm, ale nawet najwybitniejszy żydowski moralista nie potrafiłby
udowodnić esesmanowi, że mordowanie ludzi ze względu na przynależność narodową
jest czynem złym, którego w żadnym wypadku nie należy popełniać. Etyka i
estetyka stają więc wobec podobnych trudności: nie potrafią udowodnić swojej
prawdy, w tym sensie w jakim można udowodnić na przykład Twierdzenie
Pitagorasa. Ich prawd należy więc poszukiwać na innej drodze, a właściwie na
dwóch innych drogach, bo inna będzie droga etyki a inna estetyki. Zanim udamy
się tymi drogami musimy jednak przypomnieć, że zaczynają się one w jednym
wspólnym punkcie.<br />
<br />
<b>Prawda a przeświadczenie</b><br />
<br />
Stwierdzenie "każdemu podoba się coś innego"
podobnie jak stwierdzenie "każdy coś innego uważa za dobre", jest tak
trywialne, że nie sposób z nim dyskutować. Jednak już stwierdzenie nie ma
piękna, bo każdemu podoba się co innego, stanowi elementarne pomieszanie
pojęć. Podobać mogą się nam rzeczy brzydkie a nawet estetycznie ohydne. I vice
versa. Rzeczy piękne mogą działać na nas w sposób odpychający. Możemy bardzo
dobrze czuć się w naszym małym, brzydkim miasteczku, zaś myśl, że znów musimy
jechać do, źle nam się kojarzącej, Wenecji może napawać nas odrazą. Nie wynika
z tego jednak, że prawdą byłoby stwierdzenie, że nasze miasteczko byłoby
ładniejsze od Wenecji. Istnieje bardzo wiele powodów, dla których to, co piękne
może nam się nie podobać, a to, co estetycznie wstrętne być nam bardzo miłe. Z
analogicznych powodów nie wolno nam uznawać czegoś za dobre lub złe, bo dobrze
lub źle kojarzy nam się emocjonalnie. Czyn moralny często musi być dokonywany za
cenę stłamszenia własnej woli podmiotu. W stosunkach z drugim człowiekiem
często spotykamy się przecież z sytuacją, gdy nasza emocjonalna natura kazałaby
nam tego człowieka, zgodnie z utartym powiedzeniem, "udusić gołymi
rękoma". Mimo to traktujemy go tak jak uważamy, że powinien być
potraktowany wedle prawa moralnego. Nie liczymy z jego strony na wdzięczność,
ani na zrozumienie. Nie kierujemy się w stosunku do niego sympatią, a mimo to
zachowujemy się tak, jak gdybyśmy obaj podlegali jakiemuś determinującemu nas
prawu moralnemu.<br />
<br />
Zarówno więc w przypadku sądów etycznych jak i
estetycznych obowiązuje nas następujące rozróżnienie: po pierwsze postrzegane
przez nas wartości są zawsze przedmiotem przeświadczenia. Przeświadczenie jest
zawsze co do swej treści prawdziwe, mówi bowiem tylko o tym, w jakim stanie
duchowym znajduje się przejawiający je podmiot. Prawdą jest więc uczucie typu
"ten człowiek jest tak wredny" i fakt tego mojego odczucia jest
prawdą. Prawdą jest też stwierdzenie "ta piosenka disco-polo bardziej mi
się podoba od Sonaty Księżycowej Beethovena", bo kojarzy mi się z
przemiłymi przeżyciami nad morzem, zaś sonata Beethovena z koncertem w
filharmonii, na który musiałem iść po bardzo nieudanym dniu, choć zupełnie nie
miałem na to ochoty. Równocześnie jednak muszę sobie zadać pytanie czy ten
człowiek, który tak mnie odpycha rzeczywiście musi być moralnie osądzony jako
tak zły, że na przykład powinienem odmówić mu pomocy? I wtedy okazuje się, że o
swoich stanach emocjonalnych nie bardzo mogę rozmawiać. Będąc do kogoś
emocjonalnie uprzedzonym trudno przy użyci słów przekonać kogoś innego, aby był
równie uprzedzony. Tu nie wystarcza stwierdzenie "on tak źle mnie
potraktował", ale trzeba wykazać, że swym postępowaniem wyrządził zło,
które narusza jakieś zasady moralne i wtedy najprawdopodobniej uda mi się
wykazać, że ten człowiek postąpił źle, ale absurdem byłoby oczekiwać, żeby
ludzie podzielający ten mój negatywny sąd podzielili również moje negatywne
odczucia. Taka antynomia często staje się zresztą udziałem nas samych:
przeświadczenie, iż ktoś uczynił źle kazałoby mi tego kogoś zniszczyć, ale
rozum zmusza mnie, ażebym wbrew własnym emocjom potraktował go tak, jak karze
mi optymalne widzenie dobra.<br />
<br />
Analogicznie ucząc estetyki, już na pierwszych
zajęciach, staram się wpłynąć na studentów, ażeby w swoich osądach wyzbyli się
stwierdzeń "podoba mi się" lub "nie podoba mi się".
Prowadząc zajęcia, jako ilustracji używam reprodukcji obrazów malarskich,
nagrań muzycznych, filmów puszczanych z kaset. Jako młody pracownik naukowy
często uważałem za klęskę pedagogiczną fakt, że dzieło sztuki używane jako
ilustracja piękna, nie wzbudziło powszechnego zachwytu. Dziś zdaję sobie
sprawę, że nie istnieją jednoznaczne mechanizmy działające na ludzkie upodobania
niezależnie od warunków. Zajęcia okazują się jednak nieudane, jeśli bodaj jeden
student uparcie nie chce przejść z płaszczyzny przeświadczenia, na płaszczyznę
sądu. Pada wtedy stwierdzenie "mnie to się nie podoba" odnoszące się
do przeświadczenia i stanowiące de facto kres wszelkiej dyskusji.<br />
<br />
Wspólną cechą zarówno estetyki jak i etyki jest więc
to, że obydwie dyscypliny interesują się sądami o wartościach a nie żywionymi
względem nich przeświadczeniami. Zarówno jedne jak i drugie sądy bezwzględnie
powinny zgłaszać pretensję do bezinteresowności, tzn. powinny być formułowane w
taki sposób, ażeby można było o nich dyskutować. Specyfika jednych i drugich
sądów powoduje jednak, że gwarancja prawdziwości rozumiana jest w nich w różny
sposób.<br />
<br />
<b>Sądy etyczne</b><br />
<br />
W formie najrozmaitszych przekazów historycznych
wielcy moraliści powtarzali starą prawdę: królestwo moje jest nie z tego
świata. Etyka nie ma swojego przedmiotu rozumianego jako wydarzenie, które
można byłoby uznać za złe lub dobre. Nie da się przytoczyć czynu stanowiącego
wzorzec dobra, nie da się nawet znaleźć kategorycznych, praktycznych zasad
mówiących jakie typy zachowań, w każdych okolicznościach, należy uznać za złe,
a jakie za dobre. Nawet Dekalog, fundamentalny kodeks przestrzegany przez kulturę
europejską zawiera tylko hipotetyczne nakazy moralne. Pozbawienie kogoś życia,
przywłaszczenie sobie cudzej własności bez wiedzy właściciela, traktowanie w
specyficzny sposób rodziców powszechnie uważane za zachowania złe, które w
pewnych szczególnych sytuacjach mogą okazać się zachowaniami dobrymi. Mimo to
etyka potrafiła wypracować sobie system praw moralnych mówiący o tym jak
powinniśmy postępować. Jedne z nich noszą nazwę imperatywów kategorycznych.
Nazwa ta kojarzona jest na ogół z filozofią Kanta, ale można ją chyba użyć w
szerszym kontekście kultury oświeceniowej. Imperatywy te oznaczają naczelne
zasady pozwalające nam z kolei na formułowanie zasad bardziej szczegółowych,
odnoszących się do sytuacji konkretnych. Sformułowane więc zostają ogólne
przykazania w rodzaju: dbaj o wspólne dobro i nie wynoś ponad nie swego
partykularnego interesu, uznawaj człowieczeństwo tak siebie jak i innego
człowieka za wartość najwyższą. Innymi słowy, nawet za cenę poczucia
jednostkowego nieszczęścia buduj powszechny porządek tworzący ogólnoludzką
społeczność.<br />
<br />
Oczywiście nawet najdoskonalej zbudowany porządek
społeczny nie jest w stanie sam z siebie zapewnić szczęścia ani człowiekowi ani
ludzkości. Nierozstrzygnięte pozostaje tu pytanie o cel ostateczny i dlatego
przede wszystkim w perspektywie etyki religijnej pojawia się pytanie o
możliwość zjednoczenia idei moralności i szczęśliwości w życiu pozaziemskim. W
tym kontekście ostatecznym celem etyki ma być nie odpowiednia organizacja
społeczeństwa ziemskiego (choć też jest to bardzo ważny cel pośredni), ale taka
przemiana ludzkiego charakteru, ażeby mógł dostąpić owego ostatecznego,
zaświatowego ideału jedności szczęścia z moralnością. W każdym jednak wypadku
praca człowieka nad samym sobą, poszukiwanie relacji łączących go z innymi
ludźmi, organizacja międzyludzkiej wspólnoty czy dążenie do niewyobrażalnej
zmysłowo szczęśliwości ludzkiej dokonują się na drodze realizacji pewnego
prawodawstwa. Wysiłek życia moralnego faktycznie oznacza więc ciągłą budowę
systemu praw prowadzących do dającego się wyczuć, ale nie dającego się
uprzedmiotowić ostatecznego celu. Prawdą jest to, co pozwala nam iść tą drogą
ku nieznanemu celowi, nieprawdą zaś to, co nas z tej drogi oddala.<br />
<br />
<b>Sąd estetyczny</b><br />
<br />
W odróżnieniu od etyki, estetyka posiada swój
przedmiot empiryczny, a sądy bezinteresowne są tutaj o wiele łatwiejsze.
Klasycy tej dyscypliny podkreślali, że czystość sądu estetycznego, w sensie
jego bezinteresowności, jest tym łatwiejsze, w im większym stopniu przedmiot
tego sądu wolny jest od władzy pożądania. Z tego względu niezależnie od
uwarunkowań kulturowych i upodobań osobistych, łatwo zgodzimy się w swym sądzie
co do piękna przyrody nieożywionej: zachodu słońca, tęczy, płatka śniegu pod
mikroskopem, widoku planet sfotografowanych przez sondę kosmiczną. Sądy, w
których czysto estetyczna władza sądzenia przeplata się z interesownością,
okazują się trudniejsze. Dlatego o wiele trudniej będzie nam się porozumieć w
kwestii sądów dotyczących ciała ludzkiego, gdzie na władzę sądzenia nakłada się
władza pożądania biologicznego czy też w przypadku dzieła sztuki, które
postrzegamy przez pryzmat interesu kultury, do której przynależymy. To, co obce
i niezrozumiałe, często nie podoba nam się właśnie dlatego, bo jest obce i
niezrozumiałe, czyli trudne. Do słuchania awangardowej muzyki lub zrozumienia
nowatorskiego obrazu widz często musi być przygotowany tak samo jak do
wysłuchania wykładu matematycznego. Teza, iż odbiór wartości dzieł sztuki
wymaga zrozumienia wymogów kultury, w których te dzieła powstawały, jest
zupełnie oczywista i nie ma potrzeby z nią dyskutować. Tym, co łączy wszystkich
ludzi, i co sprawia, że wybitne dzieła jakiejś kultury mogą stać się dziełami
powszechnymi jest jednak możliwość przekonania się o ich wartościach, a więc
uczenia się prawdy, w której mają być one odczytane. Nie do przyjęcia jest
więc, skądinąd bardzo niejasna teza, że wartość piękna jest całkowicie
subiektywna i całkowicie relatywna kulturowo. W sferze, jeśli można to tak
nazwać, materialnej relatywizm ten jest oczywisty. Autor niniejszego artykułu
nie rozumie muzyki dodekafonicznej, nie wie co wpędza w zachwyt Indonezyjczyków
wykonujących swe tańce w rytm obcych mu rytmów, nie pojmował też treści
większości obrazów malarstwa współczesnego, które oglądał w czasie wizyty w
Tate Galery. Jego niezrozumienie w żadnym wypadku nie oznacza, że neguje on
wartości tych dzieł sztuki. Nie rozumie ich tak, jak nie rozumiałby wykładu
prowadzonego dla studentów piątego roku matematyki. Istota uznania dzieła
sztuki za tak piękne, że wchodzi ono w zakres kultury ogólnonarodowej, wbrew
często się nasuwającym, naiwnym interpretacjom, bynajmniej nie polega na zmowie
jakiejś grupy krytyków, najczęściej nie jest też efektem sterowanej
socjologicznie kariery. Wielcy geniusze swoich czasów, którzy wielkość swą
osiągnęli dzięki układom i znajomością, prawie zawsze zostają zapomniani, gdy
wymiera popierające ich wpływy pokolenie. I odwrotnie. Prawdziwi geniusze
często nie są doceniani przez zakleszczonych w koleinach swych myśli i panujących
układach kumoterskich, krytyków. Twórców takich być może odkryje dopiero
kolejne pokolenie bezinteresowne w tym sensie, że odporne na stare układy
interesów.<br />
<br />
Estetyczna wartość wielkiego dzieła sztuki nie jest
więc ani przedmiotem kumoterskiego układu, ani uogólniającego się subiektywnego
przeświadczenia. Jest prawdą opierającą się na esencji, o której można
dyskutować.<br />
<br />
Inaczej jednak aniżeli w przypadku sądów etycznych,
esencja dzieła sztuki nie może być formułowana w formie teorii wzajemnie
determinujących się pojęć, tzn. nikomu nie można napisać przepisów w jaki
sposób tworzyć genialne dzieło (tak jak tworzymy kodeks etyki normatywnej).
Esencję tę stanowi idea dzieła sztuki, czyste niematerialne wyobrażenie piękna
doskonałego, ku któremu przedmiot zwany dziełem sztuki ma zmierzać.
Dwuwarstwowość tak pojmowanego dzieła sztuki najwyraźniej postrzegamy w muzyce.
Muzyka nie jest przedmiotem materialnym zwanym dźwiękiem, percypując ją
percypujemy bowiem nie tylko fragment, który oto właśnie brzmi, ale jakoś
odbieramy swoim wnętrzem całość utworu. Ta całość, to co już nie gra w dźwięku,
ale wciąż gra w naszej duszy, to właśnie jej idea.<br />
<br />
Wielcy twórcy malarscy, tacy jak Michał Anioł czy van
Gogh, całe życie przeżywali straszliwe rozterki, gdyż uważali, że obraz
stworzony przez nich na płótnie i tynku jest niedoścignioną karykaturą ideału
tkwiącego w ich duszy. Artyści nie zdawali sobie sprawy, że ich wysiłek nie
jest jednak bezcelowy. Jak słusznie podkreślają hermeneuci, pod wpływem obrazu
w duszy widza powstać może ten sam ideał, co w duszy artysty, a może nawet
ideał doskonalszy (Chopin natchnienie dla swej muzyki szukał na wiejskich
weselach, bo kto lepiej rozumiał jej ducha, aniżeli muzykujący chłopi). Prawda
dzieła sztuki polega więc na tym, że po pierwsze musimy znaleźć tkwiącą u jego
podłoża ideę, po drugie musimy na temat tej idei dyskutować. Znakomity
dyrygent, który chciałby ze swą orkiestrą wykonać nowo odkryty utwór
Beethovena, najpierw sam musiałby mieć w swych myślach wyobrażenie jak ten
utwór powinien idealnie zabrzmieć. Później będzie toczyć dyskusję zwracając na
przykład uwagę pewnej skrzypaczce, że niektóre takty powinna zagrać inaczej.
Idea dzieła sztuki stanowi więc tę warstwę esencjalną, o której możemy
dyskutować, i która staje się podstawą prawdy estetycznej.<br />
<br />
<b>Prawda etyczna i przedmiot estetyki</b><br />
<br />
Brak własnego przedmiotu empirycznego etyka stara się sobie rekompensować
używając w zastępstwie przedmiotu estetycznego. Gdy chcemy jakiś uczynek
określić jako dobry podkreślając, że chodzi nam o wyobrażenie empiryczne,
uczynek taki nazywamy "pięknym". Pojęcie piękna stosowane jest tu
jednak w innym znaczeniu niż w estetyce klasycznej. Jeżeli działalność Matki
Teresy z Kalkuty określilibyśmy mianem działalności "pięknej" nie można
zapominać, że pojęcie piękna jest tu tylko alegorią, bo cóż pięknego, w sensie
czysto estetycznym, może być w działalności przygarbionej staruszki w znoszonym
habicie, która na brudnych ulicach Bombaju niesie pomoc umierającym nędzarzom.<br />
<br />
Średniowieczne obrazy, freski i tryptyki przedstawiające wizje sądu
ostatecznego, znakomicie przedstawiają istotę nurtującego nas problemu. Piekło,
jako synonim nieszczęścia, przedstawiane jest zawsze w sposób bardzo obrazowy,
to prawda, że diabły mają wstrętne twarze, ale to nie estetyka stanowi tu
kwintesencję dramatu. Jest nią rzeczywiste, fizyczne cierpienie potępionych
grzeszników. Karl Jaspers mówił, że cierpienie jest sytuacją graniczną,
znakomicie wyobrażalną, odnoszącą ostateczne zwycięstwo nad ludzką egzystencją.
Dlatego życie codzienne najlepiej uczy nas czym ono jest - bólem,
odepchnięciem, beznadzieją. Szczęście nie jest w ludzkim życiu sytuacją
graniczną, jest w najwyższym stopniu sytuacją możliwą, co więcej wobec
nieuchronności cierpienia i śmierci nie dającą się na trwałe zatrzymać. Dlatego
życie codzienne nie daje nam okazji, abyśmy mogli wypracować sobie jakąś wizję
jego ostatecznej postaci. Regulatywna idea wiecznej szczęśliwości malowana po
jednej stronie tryptyków zmaga się z sytuacją graniczną cierpienia odtwarzaną
po stronie drugiej. W zmaganiu tym ponosi klęskę. Brzydkim twarzom diabłów
łatwo jest przeciwstawić piękne twarze aniołów, a przerażonym twarzom
grzeszników natchnione oblicza zbawionych. W przypadku grzeszników wiemy
jednak co stanowi powód ich przerażenia. Za twarzami zbawionych kryje się jakaś
tajemnica, której nie potrafimy przeniknąć, czasem symbolizowana przez uchylone
drzwi, z poza których rozlewa się jasna poświata. Pozbawiona swej empirycznej
strony wyobraźnia etyczna używa tutaj symboliki estetycznej dla zobrazowania
idei swego ostatecznego celu. Jest to jedna z pierwszych płaszczyzn, na której
dostrzegamy jak ściśle oba typy wartościowania, etyczny i estetyczny, są ze
sobą powiązane.<br />
</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: darkblue; font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]--><i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Mirosław
Żelazny</span></i>
</span></div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-55032249335649509742015-02-04T13:43:00.002+01:002023-04-23T17:31:04.896+02:00Hierarchia doskonałości ustrojów według Arystotelesa<div><a href="https://pracezfilozofii.ovh/hierarchia-doskonalosci-ustrojow-wedlug-arystotelesa/">https://pracezfilozofii.ovh/hierarchia-doskonalosci-ustrojow-wedlug-arystotelesa/</a></div><div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-37229360653255406422014-01-21T13:38:00.002+01:002023-04-23T17:29:59.060+02:00Obywatel w starożytnej Grecji<div style="mso-element: footnote-list;"><div id="ftn10" style="mso-element: footnote;"><div id="ftn10" style="mso-element: footnote;"><a href="https://pracezfilozofii.ovh/obywatel-w-starozytnej-grecji/">https://pracezfilozofii.ovh/obywatel-w-starozytnej-grecji/</a></div>
</div>
</div>
CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-609277238315570324.post-2019239479498227472012-09-21T13:57:00.004+02:002023-04-23T17:32:15.446+02:00Faszyzm a filozofia Fryderyka Nietzschego<a href="https://pracezfilozofii.ovh/faszyzm-a-filozofia-fryderyka-nietzschego/">https://pracezfilozofii.ovh/faszyzm-a-filozofia-fryderyka-nietzschego/</a>CVhttp://www.blogger.com/profile/13694078562303995051noreply@blogger.com0