Filozofia - odkąd dokąd?
Filozofia jest terminem notorycznie niejasnym i niewyraźnym, a zatem, w myśl znanego żądania Kartezjusza, nie jest oczywiste co jest filozofią. Nie jest jednak aż tak niejasnym pojęciem, aby było niewykonalne znalezienie twardego jej jądra. Nie jest również aż tak dalece niewyraźnym, iż byśmy nie byli w stanie określić pewnych granic, przed którymi filozofia się kończy, a zaczyna się inny typ działalności intelektualnej czy duchowej.
Rozważmy warunek jasności. Chcę tu dać wyraz przekonaniu, że zasadniczym przedmiotem rozważań filozoficznych, czy też filozofii, są problemy aktualnie nierozstrzygalne. Przedmiot filozofii byłby zatem, w tym sensie, historycznie zmiennym, gdyż co pewien czas niektóre porcje zagadnień filozoficznych, przez dorobienie się metod rozstrzygania oraz określania przedmiotu badań, usamodzielniają się, a tym samym przeradzają się w jakąś dyscyplinę nauk przyrodniczych bądź na przykład teologii. Historia filozofii tak oglądana byłaby zatem historia nauki (pozytywnej), tak jak chciał tego A. Comte w swojej słynnej klasyfikacji nauk, w której przewidział miejsce socjologii mimo, że socjologii w żadnej postaci wtedy jeszcze nie było. Jest zatem jasne, że wszystkie dyscypliny nauki, czy to formalne, czy to przyrodnicze, wyłoniły się z filozofii, były nawet jej (filozofii) częściami. Zresztą, na naszych oczach klasyczna dyscyplina filozoficzna, jaką jest epistemologia, zaczyna się usamodzielniać i chce występować pod nazwą nauki kognitywnej. Nie jest to nazwa specjalnie piękna, ale tendencja zmierzająca do wyemancypowania się epistemologii z filozofii - czytelna.
Z drugiej strony, ciągle mamy do czynienia z dyscyplinami (działami) filozoficznymi, które od początku, czyli od zarania, mają podwójny status. I tak, logika rozdarta jest między filozofią a matematyką, zaś kosmologia między filozofią a astronomią czy fizyką. Ich czas jeszcze chyba nie nadszedł.
Reasumując: twardy rdzeń to filozofia - matka nauk.
Rozważmy teraz warunek wyraźności. Nazwa (pojęcie) jest wyraźna wtedy, gdy potrafimy odgraniczyć ją od innych (nazw) pojęć. W tym sensie nazwa "łysy" jest jasna, gdyż potrafimy wskazać osobnika łysego, ale niewyraźna, gdyż nie potrafimy określić granicy między łysymi a niełysymi. Należałoby zatem powiedzieć, czym nie jest filozofia; jakie dziedziny intelektualnej bądź duchowej pracy ludzkiej do niej nie przynależy.
Moim zdaniem przede wszystkim gnoza nie jest filozofią. Nie jest nią dlatego, że bez (racjonalnego) uzasadnienia gnostyczna wizja świata dzieli ludzi na wtajemniczonych (niby-kapłanów) i resztę. Do tak pojętej gnozy zaliczyłby nie tylko gnostyków starożytnych, ale i psychoanalityków oraz heglistów (Hegla raczej nie).
Drugą granicą, również dla filozofii nieprzekraczalną, jest moim zdaniem wszelka mistyka, dlatego, że nie daje wyników, które można poddać racjonalnemu i intersubiektywnemu dyskursowi.
Rozumiem, że tak wyekstrahowana z całej kultury filozofia wydać się może mała i zawężona, ale i tak pozostaje niezmierzona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane